Pogoda od paru tygodni dawała mocno w kość. Konie więcej czasu spędzały w boksach niż na pastwiskach a te, które były nadpobudliwe i nie umiały stać spokojnie były wypuszczane na halę pod ciągłym nadzorem kogoś z ekipy. Ostatnio też do stajni zaczęło przychodzić dużo dzieci na jazdy czy oprowadzanki. Nasz mały Ebony był ich ulubieńcem.
- Hala jest wolna teraz czy jakiś popapraniec tam lata?
- Raczej wolna. A kogo bierzesz na jazdę czy coś?
- Moją klacz.
- Ok. Zaraz przyjdę na Was popatrzeć tylko jeszcze coś załatwię.
- Hala jest wolna teraz czy jakiś popapraniec tam lata?
- Raczej wolna. A kogo bierzesz na jazdę czy coś?
- Moją klacz.
- Ok. Zaraz przyjdę na Was popatrzeć tylko jeszcze coś załatwię.
***
Kiedy weszłam na halę, Justin siedział już na gniadej klaczy i stępowali w lewo. Jam była u nas nowa dlatego nie czuła się jakoś mega dobrze ale ufała swojemu właścicielowi i przy nim robiła wszystko. Alex siedziała na dolnych trybunach i pomachała do mnie dlatego do niej podeszłam i usiadłam obok.
- Jest ślicznym koniem.
- To prawda, jestem mega ciekawa jak chodzi i skacze.
- Mhm, ja też. Ale pod opieką Jusa szybko się rozwinie.
- Też fakt.
Nasza uwaga skupiła się już na parze która dalej sobie stępowała spokojnie na luźnych wodzach. Dopiero po kilku kółkach Jus zebrał delikatnie wodze i tyknął ją łydką a klacz jak zaczarowana ruszyła od razu kłusem. Było widać, że jest łatwa do prowadzenia i od razu reaguje na każdy sygnał. Chłopak angelozował sobie wyluzowany i prowadził klacz po kole mniej więcej na połowę hali. Przejechali kilka kółek w taki sposób a potem wjechali na długą ścianę i wykonali ustępowanie. Jameela ładnie krzyżowała nogi i utrzymywała stałe tempo przez co Justin nie musiał jej co chwilę poganiać. Następnie zrobili kilka wolt gdzie klacz ładnie się wyginała potem serpentyny i wężyki. Była skupiona na pracy i angażowała się w to co robili. Została poklepana po szyi i nakierowana na małego krzyżaka. Przeskoczyła go fajnie z kłusa a potem Justin utrzymał ją już w galopie. Wjechali znowu na koło co wcześniej i wydłużali oraz skracali wykrok. Klaczka sobie od czasu do czasu prychała i galopowała równo dalej. Miała fajny ruch do przodu i przyjemnie się na nią patrzyło. Porobili jeszcze w galopie jakieś wywijasy i slalomy między przeszkodami a potem zwolnili do stępa i Justin jej odpuścił wodze. Odpoczęli kilka minut a chwilę potem przeszli już płynnie do galopu. Zrobili jedno małe kółko i ruszyli na pierwszą przeszkodę. Jameela pilnowała tempa jakie narzucał jej chłopak i cały czas uważa na sygnały od niego. Okser poszedł bez problemu i z fajnym zapasem. Kolejna przeszkoda miała już 130 cm i była stacjonatą. Klacz wybiła się mocno i z dobrą techniką pokonała przeszkodę. Przed nimi był dość ostry zakręt, który fajnie im wyszedł i od razu skok nad kopertą. Było puknięcie kopytem o belkę ale na tyle słabe, że została ona na swoim miejscu. Teraz kierowali sie na szereg z trzech stacjonat, przeszkody były ustawione na skok wyskok. Jameela postawiła uszy w stronę przeszkód i chciała przyśpieszyć ale mimo to posłuchała Justina i utrzymała teraźniejsze tempo. Miała fajne wybicie i stabilne lądowanie za pierwszą przeszkodą i od razu sprawne nad kolejną. Tym razem coś przy lądowaniu poszło nie tak i ostatni skok był jakiś płytki ale klacz pociągnęła maksymalnie kopytka dzięki czemu przeszkoda ostała się cała. Szereg cały zaliczony na czysto za co została poklepana przez chłopaka i przed nimi był już tylko mur. Przed nim Justin pozwolił przyspieszyć klaczy co od razu zrobiła. Skakała bardzo odważnie i z pewnością siebie. Przed murem również nie było żadnego zawahania. Oddała ładnie skok i zadowolona pogalopowała dalej. Stopniowo zwalniali do stepa a Jus nagradzał ją głaskaniem i słowami.
- Jest świetna a jak będzie w stałym treningu to już w ogóle będzie najlepsza.
- Ale nie lepsza niż mój Stone.
- No niech Ci będzie.
Alex uśmiechnęła się szeroko do mnie a potem wstała ogłaszając, że zaraz ma jakąś jazdę. Ja natomiast zostałam do końca na hali i po kilkunastu minutach razem z kaczką i Justinem poszliśmy do stajni rozsiodłać ją. Każdy był zadowolony z jej pierwszej jazdy tutaj.
Kiedy weszłam na halę, Justin siedział już na gniadej klaczy i stępowali w lewo. Jam była u nas nowa dlatego nie czuła się jakoś mega dobrze ale ufała swojemu właścicielowi i przy nim robiła wszystko. Alex siedziała na dolnych trybunach i pomachała do mnie dlatego do niej podeszłam i usiadłam obok.
- Jest ślicznym koniem.
- To prawda, jestem mega ciekawa jak chodzi i skacze.
- Mhm, ja też. Ale pod opieką Jusa szybko się rozwinie.
- Też fakt.
Nasza uwaga skupiła się już na parze która dalej sobie stępowała spokojnie na luźnych wodzach. Dopiero po kilku kółkach Jus zebrał delikatnie wodze i tyknął ją łydką a klacz jak zaczarowana ruszyła od razu kłusem. Było widać, że jest łatwa do prowadzenia i od razu reaguje na każdy sygnał. Chłopak angelozował sobie wyluzowany i prowadził klacz po kole mniej więcej na połowę hali. Przejechali kilka kółek w taki sposób a potem wjechali na długą ścianę i wykonali ustępowanie. Jameela ładnie krzyżowała nogi i utrzymywała stałe tempo przez co Justin nie musiał jej co chwilę poganiać. Następnie zrobili kilka wolt gdzie klacz ładnie się wyginała potem serpentyny i wężyki. Była skupiona na pracy i angażowała się w to co robili. Została poklepana po szyi i nakierowana na małego krzyżaka. Przeskoczyła go fajnie z kłusa a potem Justin utrzymał ją już w galopie. Wjechali znowu na koło co wcześniej i wydłużali oraz skracali wykrok. Klaczka sobie od czasu do czasu prychała i galopowała równo dalej. Miała fajny ruch do przodu i przyjemnie się na nią patrzyło. Porobili jeszcze w galopie jakieś wywijasy i slalomy między przeszkodami a potem zwolnili do stępa i Justin jej odpuścił wodze. Odpoczęli kilka minut a chwilę potem przeszli już płynnie do galopu. Zrobili jedno małe kółko i ruszyli na pierwszą przeszkodę. Jameela pilnowała tempa jakie narzucał jej chłopak i cały czas uważa na sygnały od niego. Okser poszedł bez problemu i z fajnym zapasem. Kolejna przeszkoda miała już 130 cm i była stacjonatą. Klacz wybiła się mocno i z dobrą techniką pokonała przeszkodę. Przed nimi był dość ostry zakręt, który fajnie im wyszedł i od razu skok nad kopertą. Było puknięcie kopytem o belkę ale na tyle słabe, że została ona na swoim miejscu. Teraz kierowali sie na szereg z trzech stacjonat, przeszkody były ustawione na skok wyskok. Jameela postawiła uszy w stronę przeszkód i chciała przyśpieszyć ale mimo to posłuchała Justina i utrzymała teraźniejsze tempo. Miała fajne wybicie i stabilne lądowanie za pierwszą przeszkodą i od razu sprawne nad kolejną. Tym razem coś przy lądowaniu poszło nie tak i ostatni skok był jakiś płytki ale klacz pociągnęła maksymalnie kopytka dzięki czemu przeszkoda ostała się cała. Szereg cały zaliczony na czysto za co została poklepana przez chłopaka i przed nimi był już tylko mur. Przed nim Justin pozwolił przyspieszyć klaczy co od razu zrobiła. Skakała bardzo odważnie i z pewnością siebie. Przed murem również nie było żadnego zawahania. Oddała ładnie skok i zadowolona pogalopowała dalej. Stopniowo zwalniali do stepa a Jus nagradzał ją głaskaniem i słowami.
- Jest świetna a jak będzie w stałym treningu to już w ogóle będzie najlepsza.
- Ale nie lepsza niż mój Stone.
- No niech Ci będzie.
Alex uśmiechnęła się szeroko do mnie a potem wstała ogłaszając, że zaraz ma jakąś jazdę. Ja natomiast zostałam do końca na hali i po kilkunastu minutach razem z kaczką i Justinem poszliśmy do stajni rozsiodłać ją. Każdy był zadowolony z jej pierwszej jazdy tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz