+

jazda na oklep

Alex


Kręciłam się po salonie bo nie miałam za bardzo co ze sobą zrobić. Większość koni było już dziś ruszone a te, które jeszcze nie to właśnie odbywały swoje jazdy. Duża część kadry była zajęta a ja miałam już luz bo wszystko skończyłam wcześnie.
- Widzę że się nudzisz. To chodź ze mną- usłyszałam głos swojego brata a potem złapał mnie za rękę i pociągnął do wyjścia.
- A co masz zamiar zrobić?
- Biorę Lesia a ty możesz popatrzeć na Nas-powiedział z uśmiechem a ja uśmiechnęłam się do niego. Lepsze to niż łażenie bezczynnie po salonie. Weszliśmy do stajni ogierów i chłopiec podbiegł do boksu gniadego. Arabek zarżał radośnie na jego widok i wystawił głowę żeby Ed mógł go dosięgnąć i pogłaskać. Po chwili Eddie otworzył drzwi do boksu a ogier wyszedł na korytarz i stanął grzecznie czekając na to co będzie robił jego mały przyjaciel.
- Przyniesiesz mi jego szczotki? Proooszę- spojrzał na mnie i uśmiechnął się najszerzej jak umiał. Zaśmiałam się i poszłam po skrzynkę arabka. Kiedy wróciłam to Eddie od razu zajął się czyszczeniem ogiera. Stał grzecznie z głową wysoko i nasłuchiwał otoczenia a od czasu do czasu zerkał na mnie albo na mojego brata.  Miał dość brudną sierść dlatego jego doprowadzenie do stanu użytkowości trochę czasu zajęło. Kiedy był czysty chciałam przynieść dla niego sprzęt, ale okazało się, że Ed ma inne plany. Ogier nie miał na sobie nawet kantara a chłopiec poszedł do wyjścia ze stajni. Naturalnie Lestat poszedł za nim od razu a ja za nimi. Nie chciałam kłócić się z bratem żeby jednak wziął chociaż ogłowie bo wiedziałam że mimo młodego wieku zna się na koniach bardzo dobrze.
Weszli sobie na jeden z mniejszych placów a ja usiadłam na ogrodzeniu w cieniu drzew i obserwowałam ich.
Eddie najpierw dał ogierowi znak ręką że ten może sobie pobiegać co Lestat wykonał od razu. Zaczął galopować wesoło po całym placu i rżeć głośno. Chłopiec nie odwracał od niego wzroku i uśmiechał się szeroko obserwując tak wesołego araba. Trwało to jeszcze chwilę aż w końcu chłopiec cmoknął i wyciągnął przed siebie rękę. Victorian zatrzymał się i podszedł do chłopca. Został za to pogłaskany po pyszczku i przytulony a potem chłopiec  dotknął jego łopatki przedniej i wypowiedział coś, niestety na tyle cicho aby nie doszło do moich uszu, a ogier położył się na ziemi tak że chłopiec bez problemu mógł na niego wsiąść. Kiedy siedział już na jego  grzbiecie to cmoknął a ogier podniósł się z ziemi i zaczął iść stępem w lewo. Chłopiec trzymał się jedną ręką grzywy i wyszczerzył do mnie zęby w zadowoleniu, kiedy przejeżdżali koło mnie. Na początku tylko robili koła i zmieniali kierunek w stępie ale potem Eddie zaczął go zatrzymywać i odpowiednio działać łydkami jak i dosiadem tak żeby ogier się cofnął. Lesiu zrobił od razu kilka kroków do tyłu za co został pogłaskany a potem od razu ruszyli kłusem. Chłopiec śmiał się do siebie, wprawdzie nie wiem z czego ale był przez to słodki. Kierował konia na różne wolty czy wężyki, które Lest wykonywał z wielkim zaangażowaniem. Było widać między nimi tą niesamowitą więź jaką wyrobili w tak krótkim czasie przebywając ze sobą całe dnie.
Ogier kłusował równo przed siebie i miał wysoko podniesiony ogon a jednym uchem kręcił we wszystkie strony żeby wyłapać ciekawe dla niego dźwięki. Zmienili kierunek przez przekątną placu i kłusowali żwawo w drugą stronę. Lestat czasami machał sobie głową ale w dalszym ciągu był uważny dla sygnałów, które dawał mu chłopiec i po chwili wykonali śliczne zatrzymanie. Ogier ustawił nogi tak jakby był na pokazie. No tak, jego przyzwyczajenie. Eddie pogłaskał go po szyi a potem dał odpowiedni znak i wypruli przed siebie galopem. Lestat rżał i biegł dość szybko przed siebie na co jeździec mu pozwalał . Dopiero po dwóch kółkach zrobionych w zawrotnym tempie, chłopiec zaczął opanowywać arabka do odpowiedniego tempa. Po chwili galopowali sprężyście i równo. Eddie dość często kierował ogiera na przekątną gdzie pozwolił mu wyciągnąć chód a po wyjechaniu z niej zmieniał od razu kierunek.  Arab mimo że szedł bez siodła ani niczego słuchał się i dość fajnie przykładał do tej zwykłej jazdy. Byłam ciekawa czy tak samo się słucha pod siodłem westernowym do którego był przyzwyczajony.
- Eddie? Jeździłeś na nim w siodle?
- Tak, a co?
- Jak się zachowywał?
-  No z początku trochę mu odbijało, ale zakładałem że tak będzie bo mówiłaś mi że był brany tylko do pokazów! Więc powoli mu przypomniałem i jest ok!- wykrzyknął do mnie w odpowiedzi bo dalej galopował. Uśmiechnęła się do niego i byłam zadowolona, że Lestat ma teraz stałego opiekuna i może z nami zostać przez co nie musimy go sprzedawać. I również z tego że chłopiec tak dobrze sobie radzi.
Chłopiec przegalopował kilka kółek zmieniając dalej kierunku i wjeżdżając na koła albo kręcąc wolty a potem stopniowo zwalniał. Kiedy arab zatrzymał się całkowicie chłopiec pogłaskał go a potem znowu poprosił o cofanie. Ogier grzecznie wykonał polecenie i cofał się cały czas póki Eddie dał mu spokój.
Chłopiec przytulił się jeszcze do szyi ogiera i wygłaskał w dwóch stron a potem zsunął się z jego grzbietu i cmoknął w chrapki a potem poszedł do wyjścia. Zeszłam z ogrodzenia i zrównałam z chłopcem kroku.
- Będzie z Ciebie dobry jeździec- powiedziałam do niego czochrając mu ręką włosy. Eddie zaśmiał się tylko i spojrzał na ogiera, który szedł posłusznie koło niego. Zaprowadziliśmy go do boksu i Ed wygłaskał go jeszcze wszędzie i dopiero po chwili wróciliśmy do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS | x x.