koń: Victorias Secret
Jeździec: Greg
Inni: Alex, Matt, Jack, Monster, psiaki
Siedziałam w salonie przed telewizorem i głaskałam nasze psy, które w najlepsze rozwaliły się po moich dwóch stronach na sofie. Ręce mi już odpadały od tego, ale gdy tylko przestawałam je głaskać choćby na chwilkę, te od razu zaczepiały mnie łapami.
- Alex, chcesz mi pomóc przy Secret? Chciałbym na nią wsiąść.- usłyszałam gdzieś za sobą głos Grega i od razu poderwałam się z sofy.
- Pewnie!- powiedziałam i popędziłam do drzwi żeby psy mnie już nie dopadły. Greg wyszedł za mną śmiejąc się a potem powiedział do mnie
- Jest na pastwisku. Przyprowadź ją a ja przyniosę sprzęt.- kiwnęłam głową na jego słowa i poszłam w wyznaczoną stronę. Klacz pasła się pod drzewami, dlatego skierowałam się w jej stronę. Podniosła głowę i postawiła uszy na mnie. Duża ilość spacerów, zabaw i pracy z ziemi sprawiła, że Ori ufała mi na tyle, żeby w spokoju dać się złapać i nie straszyć mnie zębami. Kiedy weszłam z nią do stajni, Greg już czekał ze wszystkim i rozmawiał z Mattem. Gdy Victoria zobaczyła tego drugiego od razu zaczęła kłapać w jego stronę zębami.
- Matko!- wrzasnął chłopak i odskoczył na bok- Ja się jej zdecydowanie boję!
Patrzyłam na niego z rozbawieniem a Greg parsknął
- Każdego szkoda, kolego.
Matt westchnął i już nic nie powiedział a potem omijając Nas jak najbardziej wyszedł ze stajni. Greg w tym czasie chwycił za szczotki a ja za kopystkę. Wspólnymi siłami ogarnęliśmy ją dość szybko i zaczęliśmy siodłać. Tym razem nie było problemów nawet z ogłowiem. Została pogłaskana przez chłopaka po szyi a potem Greg zaprowadził ją na halę. Przeszkody były już ustawione dlatego odetchnęłam z ulgą i usiadłam sobie na najniższych trybunach obserwując parę.
Chłopak pracował z nią więcej dlatego bardzo dobrze się z nią dogadywał a klacz ufała mu bezgranicznie. Ori szła żwawo do przodu i czasami jedno ucho kierowała w moją stronę.
- Kłusujcie już i rozciągaj ją- powiedziałam po paru minutach stępa. Chłopak kiwnął głową i dał jej mocniejszą łydkę ale klacz ruszyła galopem, dlatego zwolnił do stępa i poprosił klacz jeszcze raz o kłus. Tym razem ruszyła dobrym chodem i poruszała się sprężyście. Greg przejechał cztery kółka w dwie strony, kręcąc z nią wolty w narożnikach a potem przejechał slalomem między przeszkodami. Ori bardzo ładnie się wyginała, była skupiona na pracy i lekko się ganaszowała. Została poklepana po szyi i skierowana na drągi. Nie lubiła jakoś na nich pracować ale mimo to skupiła się na przejechaniu i zrobiła to poprawnie. W drugą stronę powtórzyła z takim samym zaangażowaniem. Następnie przy długich ścianach wyciągnęli kłus, potem go zebrali a na koniec porobili przejścia kłus-stęp-kłus. Klacz reagowała dobrze na sygnały i została pochwalona a potem na mój znak przeszli do galopu. Było to zrobione płynnie. Na samym początku poruszali się takim tempem jakim chciała gniada, dlatego było to dość szybkie, ale po okrążeniu Greg zaczął wszystko wyrównywać. Klacz najpierw chciała zaprotestować, ale ostatecznie poddała się woli chłopaka.
Po trzech okrążeniach, zmienili kierunek przez lotną i wykonali kolejne trzy okrążenia. Następnie porobili wolty w tym chodzie i inne ćwiczenia na rozciągnięcie a Victoria szła chętnie i wykonywała wszystko o co poprosił ją chłopak. Po chwili zwolnili do kłusa i blondyn nakierował ją na krzyżaka, który miał około 65 cm. Klacz wybiła się mocno, jakby miała przed sobą coś wyższego. Skoczyła ładnie i ze sporym zapasem. Zakręcili i ponowili skok. Greg ją poklepał i najechał jeszcze na ciąg z trzech okserów a żaden z nich nie przekraczał 90 cm. Zagalopowali chwilę przed pierwszą przeszkodą i płynnie pokonali pierwszą przeszkodę. Ori fajnie się do tego przykładała i ciągle miała dość spory zapas. Takie przeszkody były dla niej pikusiem i mimo że je skakała to wiedziałam, że zdecydowanie klacz wolałaby ćwiczyć przez coś konkretniejszego.
- Dobry konik!- pochwalił ją jeździec kiedy skończyli cały szereg na czysto i zwolnił do stępa, aby dać jej chwilę odpoczynku.
- Myślę, że dzisiaj starczy jej jeden przejazd przez te 9 przeszkód- powiedział do mnie, kiedy przejeżdżał obok.
- Mhm, też tak uważam.
Po chwili odpoczynku, Greg zebrał wodze i płynnie ruszyli galopem. Zrobili jeszcze jakąś woltę a potem skierowali się na pierwszą przeszkodę.
1. piramida 130 cm
2. okser 130 cm
3. mur 140 cm
4. okser 135 cm
5. stacjonata 130 cm
6. triplebarre 135 cm
7. stacjonata 115 cm
8. stacjonata 125 cm
9. stacjonata 130
Klacz jak zawsze poruszała się szybko ale skok oddała dobry. Kolejną przeszkodą był okser o tej samej wysokości, który również poszedł jej dość fajnie. Wyjechali ładnie zakręt bez ścinania i z ogromną prędkością zbliżali się do muru. Ori wyglądała tak, jakby chciała pobić prędkość światła, ale Greg jej na to pozwalał bo klacz i tak oddawała ładne skoki.
W momencie, kiedy klacz miała się już wybić i blondyn zrobił półsiad, na hale wgalopował Monster. Zaskoczyło to naszą klaczkę przez co w ostatnim momencie zahamowała gwałtownie a Greg przeleciał przez jej szyję i z łomotem spadł na przeszkodę, zrzucając tym samym całą konstrukcje. Zbladłam widząc to i nie wiedziałam czy łapać fryza, Ori która kłusuje zdezorientowana w inną stronę czy lecieć do chłopaka, ale ostatecznie wybrałam to ostatnie bo Jack i Matt wpadli na hale za fryzem.
- Wszystko ok?- stanęłam nad chłopakiem zmartwiona tym co się stało.
- Jeszcze żyję, myślę, że będę tylko poobijany- mruknął i z moją pomocą wstał a potem otrzepał się. Spojrzałam na dwóch pozostałych, którzy właśnie trzymali fryza za kantar.
- Co to miało być, do cholery?!
- No uciekł nam...sorry
- Wiedząc jak ten koń się zachowuje powinniście uważać bardziej! Spadać mi stąd!- warknęłam na nich bo byłam naprawdę wkurzona, że powodują zagrożenie dla innych.
Victoria stała jakiś kawałek od nas, bo zatrzymała się już i patrzyła na nas machając we wszystkie strony uszami. Greg na wszelki wypadek sprawdził jej nogi czy przez przypadek nie otarła się jakoś o drągi, ale było ok, dlatego stwierdził, że dokończy z nią przejazd a ja ustawiłam zwaloną przeszkodę. Tamci dwaj zniknęli razem z fryzem, a ja mam nadzieję, że nie pokażą mi się na oczy do końca dnia.
Kiedy Greg siedział już na gniadej to przekłusował spokojnie dwa kółka, żeby rozluźnić ją, bo była spięta tą całą sytuacją. Po chwili zagalopowali i ponowili najazd na pierwszą przeszkodę. Piramida ładnie jak za pierwszym razem, podobnie okser. Przed murem klaczka zwolniła, jakby obawiała się, że znowu stanie się coś dziwnego, ale Greg dał jej odpowiedni sygnał i skoczyła. Miała dobrą technikę i równowagę przy lądowaniu. Była też skupiona na jeździe i angażowała się. Zbliżali się do szeregu składającego się z trzech przeszkód. Okser, stacjonata i triplebarre. Secret przyspieszyła widząc jej ulubiony element przejazdu. Była bardzo dobrze zgrana z chłopakiem, przez co oddali bardzo ładny skok, potem foul i kolejne wybicie. Na czysto po czym dwa kolejne foule i mocne wybicie nad triplebarrem. Ładnie pracowała szyją i podciągała wysoko nogi. Po wylądowaniu została wyklepana a potem mieli do pokonania dość ostry zakręt i od razu przeszkodę jaką była stacjonata. Przeszkoda była dość niska ponieważ klaczka dopiero uczyła się skakać po wyjechaniu z zakrętu. Nie była zadowolona z takiej wysokości i chyba chciała nam to pokazać bo mimo dobrego sygnału od Gerga i ładnego wyjechania zakrętu wybiła się dość słabo i zrzuciła drąga. Prychnęła sobie i galopowała dalej. Zostały do przejechania dwie stacjonaty. Dzieliła je od siebie długa odległość, dlatego para mogła sobie pozwolić na szybszy galop. Ori się to podobało, bo w końcu mogła wykazać się swoją szybkością i sprawnością. Po chwili lecieli już nad pierwszą przeszkodą w poprawnym złożeniu. Znowu długa prosta i solidne wybicie nad ostatnią przeszkodą. Obydwie na czysto. Greg klepał ją obiema rękami po szyi i po chwili zwolnił do kłusa a potem do stępa.
- Dobra, myślę że na dzisiaj koniec. Jutro też ją weźmiesz i damy jej wyższą przeszkodę po tym zakręcie, bo chyba nie lubi tych niskich.
Greg kiwnął głową i uśmiechał się szeroko a potem puścił całkowicie wodze, więc klacz spuściła głowę a on kierował ją tylko łydkami. Po kilku minutach chłopak zatrzymał sprawnie gniadą i poklepał ją jeszcze a potem zsiadł, poluzował popręg i wróciliśmy do stajni. Rozsiodłałam ją i kiedy Greg poszedł odnieść sprzęt, ja zaprowadziłam ją na pastwisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz