+

trening ujeżdżeniowy

Prince of Night & Ann

Do Dresagio przyjechał gniady hanower od Milki, Prince. Mieliśmy z nim znowu przeprowadzić trening żeby nie wypadł ze swojej formy. Oczywiście od razu stwierdziłam, że to ja na niego wsiądę bo uwielbiałam go.
Kiedy wyszłam z domu zauważyłam go jak latał po pastwisku razem z Langrish'em. Od razu ruszyłam w ich stronę i przeszłam przez ogrodzenie. Gdy zacni panowie mnie zobaczyli od razu puścili się galopem jak najdalej. No tak, jaki ojciec taki syn. Westchnęłam do siebie i robiłam wszystko żeby ich tylko złapać. Po kilku minutach uganiania się za nimi dałam radę i prowadziłam Księcia w stronę stajni. Przywiązałam go na korytarzu i zaczęłam czyścić. Od czasu do czasu wiercił się i nastawiał uszy w stronę różnych dźwięków. Mimo to szczotkowanie poszło szybko i po chwili wzięłam się za siodłanie. Kiedy był całkowicie gotowy posmyrałam go po szyi i wyprowadziłam przed stajnię. Tam podciągnęłam mu popręg i wsiadłam na gniadego.
Świeciło słońce ale dało się wytrzymać dlatego pokierowałam go w stronę jednego z maneży. Bramkę za nami zamknęła Lilian, która akurat kończyła sesję z Cassardą a ja nakierowałam ogierka na pierwszy ślad w lewo. Szedł chętnie chociaż trochę wolno, dlatego musiałam go pilnować żeby nie zwalniał. Standardowo porobiłam jakieś wolty, serpentyny oraz wężyki a potem zmieniłam kierunek i ruszyliśmy kłusem. Książę machnął sobie dwa razy głową a potem szedł już fajnie. Porobiłam z nim podobne rzeczy jak w stępie a on fajnie się zbierał i ganaszował. Skupiał się na pracy i angażował całe ciało. Wjechałam na przekątną i wyciągnęliśmy krok. Wyszło płynnie i bardzo fajnie za co go pogłaskałam a potem dałam sygnał do kłusa zebranego. Przejście nie było dość płynne dlatego powtórzyłam całość jeszcze raz. Tym razem wyszło bardzo ładnie i ogier dobrze podstawił zad i wygiął ślicznie szyję. Poklepałam go w nagrodę i ustawiłam go sobie do trawersu. Wykonał go dobrze, dlatego kolejnym ćwiczeniem było ustępowanie od łydki. Prince bardzo szybko reagował na dawane mu sygnały i miał bardzo dobre przejścia co było cenne. Na koniec zostawiłam ciągi. Wiedziałam, że poprzednim razem kiedy u Nas był miał z tym elementem lekkie problemy. Mimo to było widać że pracowali z Księciem nad ciągami bo za pierwszym razem wykonał to dość dobrze.
- Dobry konik!-pochwaliłam go i przećwiczyliśmy jeszcze zmianę chodów a potem zwolniliśmy do stępa.
- Kończycie już?-spytała Alex, która pojawiła się przy ogrodzeniu.
- Prawie. Jeszcze tylko galop i parę elementów...myślę że jakieś pół godziny.
- Ok, to przygotuję sobie Jewel-powiedziała zadowolona Alex i popędziła do klaczy. Ja postępowałam jeszcze na luźnej wodzy a potem płynnie przeszliśmy do galopu. Ogier poruszał się sprężyście i miał dobre tempo. Na początek przejechaliśmy dwa kółka galopem pośrednim a potem zrobiłam wolty o różnych wielkościach, z którymi radził sobie fajnie. Zmieniliśmy kierunek i powtórzyliśmy wszystko. Poklepałam go po szyi i przeszliśmy do galopu zebranego. Prince bardzo ładnie podstawił zad i zauważyłam że w każdym zebranym chodzie robi to bardzo dokładnie. Ładnie wyginał szyję dlatego powtórzyłam to tylko raz i pochwaliłam go a potem przeszłam do ciągów w galopie. Na początku pogubił trochę nogi, ale po chwili wszystko załapał i poszło ładnie.
Wjechaliśmy na przekątną i zmienialiśmy nogę co dwa foule. Wykonał to zgrabnie i płynnie. On od zawsze lubił ten element.  Pogłaskałam go i na koniec zostawiłam piruet. Spokojnym galopem wjechałam na środek i zebrałam go sobie a potem ładnie wykonaliśmy piruet. Robił to z taką radością i nawet sobie prychnął kilka razy. Poklepałam go zadowolona po zadzie i w nagrodę pozwoliłam mu wyciągnąć galop. Wyciągnął się fajnie i przejechaliśmy pół kółka a potem zmieniłam mu nogę do kontrgalopu. Machnął głowę i kolejne pół kółka przejechał tak jak go poprosiłam.
- Dobry koniś-powiedziałam zadowolona i pogłaskałam go a potem zwolniłam do kłusa i anglezując na dość luźnej wodzy przejechałam dwa kółka wykonując żucie z ręki, zmieniłam kierunek i powtórzyłam wszystko a potem zwolniłam już do stępa. Gniadosz szedł zadowolony z siebie aja tuliłam się do jego szyi i głaskałam go, bo jazda naprawdę się nam udała.
Po kilkunastu minutach stępa zatrzymałam go i zsiadłam a potem popuściłam popręg i podciągnęłam strzemiona. Poszliśmy do stajni gdzie Prince z chęcią obwąchał się z innymi końmi. Ściągnęłam mu ogłowie i założyłam kantar, przywiązałam go i zajęłam się siodłem. Greg przechodził obok dlatego poleciłam mu odniesienie sprzętu gniadego do siodlarni a sama wyszłam z nim na łąkę żeby popasł się i wysechł po jeździe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS | x x.