Prince of Night & Nataniel
Ann
Z samego rana na naszym podjeździe zawitała przyczepa z Aspery. Widząc ją przez okno wyskoczyłam w samych skarpetkach na ganek i podeszłam do przyczepy. Nat już tam był dlatego przytuliłam go na powitanie.
- Jak podróż?
- A spokojnie. Na początku Prince trochę świrował ale szybko się ogarnął-odpowiedział z uśmiechem chłopak a potem otworzył rampę i wyprowadził ogiera. Boże, jaki on śliczny. Kiedy gniady rozpoznał swój dawny dom zarżał radośnie a Langrish, który akurat przebywał na pobliskim pastwisku, słysząc swojego syna podleciał do ogrodzenia i odpowiedział mu radośnie.
Pogłaskałam ogiera po gniadym pyszczku a potem razem z Natem zaprowadziliśmy go do boksu.
- Damy mu trochę czasu żeby odpoczął po podróży i myślę że za jakiś czas można go wziąć na tą jazdę-powiedziałam na co Nat zgodnie kiwnął głową i poszliśmy do domku gdzie Alex czekała z poczęstunkiem.
***
Kiedy większość rzeczy było zjedzonych a tematy do rozmowy z chłopakiem prawie się wyczerpały ruszyliśmy zgodnie do stajni. Nat poszedł po jego sprzęt, który w dalszym ciągu był w samochodzie a ja wyprowadziłam ogiera z boksu i przywiązałam na korytarzu. Znał tą stajnię więc stał spokojnie i od czasu do czasu rżał do innych koni.
Nie był brudny dlatego w czasie kiedy Nat sprawdzał mu kopyta i ewentualnie coś tam doczyszczał ja przejechałam go kilka razy miękką szczotką.
Następnie zajęliśmy się ogłowiem i siodłem. Poszło szybko bo Prince zachowywał się ładnie.
- Wolisz halę czy plac?
- Plac-odpowiedział chłopak dlatego ruszyliśmy w tamtą stronę. Na miejscu Nat zajął się wsiadaniem i ustawianiem sobie strzemion a ja ustawiłam mu drągi na kłus i galop a resztę niepotrzebnych przeniosłam z biedą na drugi koniec placu żeby mu nie przeszkadzały. Zajęłam miejsce na ogrodzeniu i przyglądałam się parze.
Prince z początku wydawał się być zainteresowany wszystkim tylko nie pracą, bo rozglądał się na wszystkie strony i zerkał w stronę koni, które szalały na pastwiskach ale mimo to szedł dobrym tempem do przodu. Po dwóch kółkach Nat zebrał mu trochę wodzę i wykonał kilka rzeczy przez co ogier ułożył ładnie szyję i zaczął swoją uwagę przerzucać na chłopaka i pracę. Wiedziałam że Nat jest dobry w tym co robi, dlatego postanowiłam że nie będę dużo się wciskała w trening i po prostu sobie popatrzę.
Żeby nie nudzić konia w samym stępie blondyn wprowadził jeszcze zatrzymania, cofania i odstępowanie w stępie od łydki. To koń miał wyćwiczone perfekcyjnie, dlatego żeby nie marnować czasu chłopak zarządził kłus. Gniady machnął sobie raz głową a potem już grzecznie truchtał. Miał w sobie dużo energii, którą starał się przełożyć w odpowiednią pracę. Wyjeździli najpierw jakieś wolty i wężyki a potem wjechali na przekątną i całą długość przejechali kłusem wyciągniętym. Prince ślicznie wyciągał swoje kończyny i prezentował się naprawdę dobrze. Skręcili w lewo i przejechali na krótszej ścianie wykonali kłus pośredni a na dłuższej przeszli do wykonywania zebranego. Koń bardzo dobrze podstawił zad a jego kroki były sprężyste. Został pogłaskany przez chłopaka a potem wykonali ustępowanie od łydki. Ogier szedł bardzo dobrze i reagował na bardzo delikatne sygnały co było cenne. Następnie ciągi, które wyszły tak sobie, ale gdy za trzecim razem chłopak z nim to powtórzył wyszło znacznie lepiej. Ponownie poklepał ogiera i dał mu chwilę stępa na luźnej wodzy.
- Co myślisz?- zerknął z moją stronę i uśmiechnął się.
- No, myślę że jak na początek jego kariery sportowej to radzi sobie bardzo dobrze. Ale i tak dużo pracy przed Wami żeby dojść do perfekcji. Sądzę że osiągnięcie z nim dużo, bo świetnie się rusza i jest z Tobą zgrany. Stara się i przykłada do pracy, a ty masz do niego dobre podejście-powiedziałam po zastanowieniu i odwzajemniłam uśmiech.
- To się cieszę-powiedział wyraźnie z siebie zadowolony i po chwili zebrał ogiera i zagalopował. Byłam zaskoczona że przejście ze stępa do galopu było wykonane tak płynnie. Plus dla nich. Ogier galopował ładnie w lewo a potem wjechali na wolty. Pracowali na nich przez parę minut zmniejszając i zwiększając objętość. Książe został pogłaskany po szyi a potem wzdłuż przekątnej wykonali zmiany nogi co dwa. Z początku ogier troszkę się pogubił, ale dość sprawnie załapał o co chodzi i poprawił się. Powtórzyli to na drugiej przekątnej i teraz od początku do końca wyszło dobrze. Wjechali na dłuższe ogrodzenie i wyciągnęli chód. Potem połowa kółka galopem roboczym i przejście do zebranego. Ogier znowu dobrze podstawił zad, szyję miał odpowiednio wygiętą i podniesioną wysoko a czoło pionowo. Prince wykonał go z gracją i elegancją a potem wykonali ciągi. I ok, napadła mnie nagła chęć pracy z tym koniem. Był naprawdę cudowny. Pod koniec galopu wjechali na środek i wykonali piruet. Prince został dobrze wyklepany po szyi i zadzie a potem zwolnili do stępa i Nat odpuścił mu całkowicie wodze.
- Koń jak marzenie-powiedziałam z uśmiechem. Nataniel rozstępował go porządnie a potem sprawnie zeskoczył z niego i popuścił popręg a potem podciągnął strzemiona i ruszyliśmy do wyjścia. W stajni ściągnęłam mu ogłowie i poszłam wymyć wędziło a blondyn zajął się siodłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz