+

trening skokowy

Arizona & Louis
Selma Drye & Vienne
Ann
Wyprowadzałam konie na pastwiska, kiedy na teren wjechało auto i przyczepa z logiem Dragon Hill. Pośpiesznie zamknęłam drzwiczki od pastwiska i ruszyłam w stronę naszych gości.  Z samochodu wyskoczyły dwie dziewczyny z szerokimi uśmiechami, które od razu radośnie powitałam. Wymieniłyśmy kilka zdań na temat podróży a potem przyszedł do Nas Matt żeby pomóc z wypakowaniem koni.  Oczywiście jak to on, próbował podrywać dziewczyny, ale coś mu nie wychodziło.
- Wolicie zaprowadzić je do boksów czy może na pastwisko?- spytałam, kiedy dwie śliczne klaczki rozglądały się po otoczeniu.
- Może pastwisko? Nastały się przez drogę-powiedziała Vienne z uśmiechem a ja kiwnęłam głową i zaprowadziłam je na pastwisko, gdzie Arizona i Selma mogły sobie w spokoju pochodzić.  Kiedy zostały wypuszczone i wygłaskane, ruszyłyśmy w stronę stajni żeby dziewczyny bardziej ogarnęły co gdzie jest i czuły się pewniej. Po około pół godziny weszłyśmy w trójkę do domu na kawę lub herbatę i ciasto.
Po dwóch godzinach gadania, plotkowania i śmiania się z Matt'a i jego nieudanych prób podrywu, Louis stwierdziła że już czas na jazdę.
Wstałyśmy równo od stołu i dziarskim krokiem wyszłyśmy z domu.
- Myślę że ja pójdę już wszystko ustawić. Która jedzie pierwsza?
- Może Selma? Ona skacze L, a Ari skacze P-N- powiedziała Vienne.
- Dobrze. To czekam na dużym placu-uśmiechnęłam się i rozdzieliłam z dziewczynami. Z nimi poszedł jeszcze Matt, no... to było do przewidzenia.
Po drodze zaczepiłam Jack'a żeby pomógł mi z drągami i akurat kiedy kończyliśmy, na plac wjechała Vienne na Selmie. Klaczka szła dziarskim krokiem i rozglądała się ciekawie. Usiadłam sobie na ogrodzeniu, a koło mnie usiadła reszta. Czyli Louis, Matt i Jack.
W stępie kręciły wolty, serpentyny i wężyki, żeby jak najlepiej rozciągnąć i rozgrzać konia, przed trudniejszymi elementami treningu.  Po około 10 minutach stępa, Vienne dała sygnał do kłusa. Przejście było płynne a klaczka aż paliła się do pracy. Szła pewnie do przodu i od czasu do czasu radośnie sobie prychała.  W kłusie robiły podobne rzeczy jak w stępie z tym, że dorzuciły jeszcze przejazdy przez ustawione drągi.  Selma nie miała z tym żadnego problemu, ładnie podnosiła nogi i nie gubiła rytmu. Powtórzyły najazdy na drągi jeszcze kilka razy, a potem poćwiczyły przejścia. Sel nie chciała za bardzo zwalniać do stępa, bo wyraźnie wolała sobie kłusować, ale mimo to wykonywała polecenia dziewczyny. Została poklepana po szyjce i cały czas w kłusie nakierowana na małego krzyżaka. Przeszkoda nie stanowiła dla niej żadnego kłopotu i klacz przeskoczyła ją bezbłędnie.
Została pochwalona a potem Vienne postanowiła porobić slalomy między przeszkodami a potem wjechała na proste i przekątne gdzie klacz fajnie się wyciągała. Następnie znowu wolty i koła aby upewnić się że klacz jest rozluźniona i gotowa. Selma przykładała się do pracy i angażowała swoje ciało oraz fajnie łapała kontakt co było od razu widać po jej postawie, była ładnie zebrana i dobrze pracowała zadem. 
Ponowny najazd na przeszkodę, tym razem pojedynczy okser a potem zagalopowanie w narożniku. Przejście było bardzo płynne a klacz od razu załapała rytm i szła dobrym tempem. Dziewczyny zrobiły dwa okrążenia w jedną i drugą stronę czasami dorzucając wolty w narożnikach a potem poćwiczyły jeszcze lotną zmianę nogi. Wychodziło całkiem dobrze za co klaczka została pochwalona a potem w nagrodę dostała chwilę stępa na luźnej wodzy. W tym czasie Matt rozmawiał o czymś z Lou, która siedziała obok niego i był zadowolony że ktoś w końcu poświęcił mu więcej uwagi. Patrzyłam chwilę na nich a gdy Selma i jej amazonka ponownie ruszyły galopem od razu przeniosłam na nie wzrok.
Ustawione przeszkody nie przekraczały metra. Klacz galopowała już w stronę pierwszej przeszkody, jaką była stacjonata. Selma nastawiła uszu i w odpowiednim momencie odbiła się i zaprezentowała swoją znakomitą technikę skoku.  Pierwsza przeszkoda na czysto, druga w kolejce była koperta, którą klacz również przeskoczyła bez żadnego trudu, następnie wjechały na delikatny zakręt aby po wyjechaniu z niego zmierzyć się z szeregiem składającym się z oksera i kolejnej stacjonaty.  Tutaj klacz miała chwilę zawahania ale łydka, którą dała jej Vienne pomogła na tyle aby Sel bez problemu wybiła mocno i z gracją przeskoczyła okser. Przy stacjonacie dało się słychać puknięcie o drąga, ale było na tyle delikatne że przeszkoda pozostała cała.
 Kolejne przeszkody, czyli krzyżak i doublebarre poszły szybko i sprawnie. Klacz miała dobrą technikę i przeskakiwała naprawdę w dobrym stylu. Ostatnią przeszkodę stanowił murek, klacz jakby trochę zwolniła tempa ale mimo to oddała dobry skok. Vienne wyklepała ją porządnie a potem zwolniła do kłusa i stępa.
Panowie w tym czasie ustawili jeszcze na środek szereg z czterech przeszkód, na przemian okser i stacjonatę na skok-wyskok a potem wrócili na swoje miejsca.
Po chwili Vienne znowu zebrała klaczy wodzę i płynnie zagalopowały w narożniku. Zrobiły jedno kółko a potem nakierowały się na szereg. Selma była uważna i czekała tylko na odpowiedni moment i sygnał od dziewczyny. Po chwili leciały już nad pierwszą przeszkodą  obydwie były skupione i przykładały się po pracy. Pierwsza na czysto, potem lądowanie i od razu następne wybicie. Klacz ładnie wyciągała szyję i podkurczała do siebie nóżki. Druga i trzeba przeszkoda też bez zrzutki. Kiedy wybijały się nad ostatnią Lottie akurat dołączyła do nas z głośnym szczekaniem co zdezorientowało lekko klacz i w efekcie była zrzutka. Mimo to Selma została pochwalona, bo jak najbardziej na to zasługiwała.
Jack poszedł poprawić przeszkodę, Matt i Lou poszli do stajni po Arizonę a dziewczyna siedząca na Selmie postanowiła na koniec przejechać jeszcze raz cały szereg. Tym razem nic nie przeszkodziło ani klaczy ani amazonce i po chwili lądowały stabilnie za ostatnią przeszkodą z szeregu. Zwolniły do kłusa i dziewczyna porządnie wyklepała i  wygłaskała klacz.  Obydwie były świetne a trening według mnie naprawdę udany. Po minie Jack'a też można było wywnioskować że mu się podobało. Kiedy Vienne spojrzała w naszą stronę obydwoje pokazaliśmy jej kciuk do góry a dziewczyna obdarzyła Nas szerokim uśmiechem i zwolniła do stępa puszczając całkowicie wodze.


Po 5 minutach na plac wjechała również Lou na ślicznej siwce, która z wielkim zaciekawieniem rozglądała się po placu i zerkała na konie, które były się na pobliskim pastwisku. Zarżała do nich a one jej odpowiedziały z czego wyglądała na zadowoloną a potem spojrzała w stronę swojej koleżanki. Chwilę jeszcze trwało to jej rozglądanie a potem zaczęła przenosić uwagę na Lou. Kiwnęłam na chłopaków żeby zmienili ustawienie przeszkód i podnieśli drągi.
Dziewczyna zrobiła na początek kilka luźnych kółek a potem delikatnie zebrała wodzę i zaczęła wykonywać coś bardziej konkretnego, czyli jeździła między przeszkodami, kręciła wolty itd.
Kiedy Vienne skończyła rozstępowanie z Sel i opuściły już plac, Lou zebrała bardziej wodzę i delikatnie dotknęła klacz łydkami a ta ruszyła od razu żwawym kłusem. Teraz też kręciły wolty w każdym narożniku, jeździły między przeszkodami oraz wykonywały serpentyny czy wężyki a klacz ładnie angażowała się w pracę. Następnie najechały na drągi i Lou pilnowała aby klacz szła równym tempem i nie zwalniała.Ari podnosiła fajnie kopytka i uważała też, aby nie pogubić nóg.
- Rozłożycie mi jeszcze drągi na galop?- spytała Lou przejeżdżając koło Nas, na co chłopcy od razu zeskoczyli z ogrodzenia i z prędkością światła, wykonali to o co prosiła dziewczyna.
Po chwili Lou nakierowała Ari na pojedynczą stacjonatę, która miała ok 90 cm co dla klaczy było banalne i przeskoczyła to ze sporym zapasem.
Przejście do galopu było płynne, choć na złą nogę, ale to szybko zostało skorygowane i dalej wszystko przebiegło dobrze. Przegalopowały trzy duże koła, gdzie Lou dodała wydłużanie i skracanie wykroku, po czym zmieniły kierunek jazdy i ponownie wykonały trzy okrążenia. Następnym elementem było najechanie na drągi w galopie. Z początku siwka pogubiła nogi, ale przy drugiej próbie załapała o co chodzi i poprawiła swój przejazd. Powtórzyły to jeszcze z drugiej strony i wyszło już prawie że idealnie za co klacz oczywiście została poklepana.
Lou stwierdziła, że od razu przejdzie od razu do reszty skoków i skierowała siwą na pierwszą przeszkodę. Był to okser, który miał około metra wysokości i został pokonany bez żadnych problemów. Następna w kolejce była stacjonata, już troszkę wyższa ale z nią klaczka również nie miała problemów i po pięknym skoku pogalopowała dalej. Patrzyłam na to z uśmiechem, bo Arizona prezentowała się idealnie. Wspaniały koń, zresztą tak samo jak Selma. Kolejnymi przeszkodami były doublebarre i koperta. Obie na czysto i w pięknym stylu i pokonane w skupieniu i odważnie. Następnie szereg z dwóch stacjonat, który Arizona pokonała odważnie i w skupieniu a na koniec został mur. Siwa i Lou skupiły się nieco bardziej a po chwili klacz wybiła się i leciała nad przeszkodą. Przy lądowaniu potknęłam się delikatnie ale na szczęście pozbierała się szybko i galopowała dalej.
Została pochwalona i wyklepana a Lou dała jej chwilę w stępie. Klacz skorzystała z tego i wyciągnęła szyję do samej ziemi.
Vienne do Nas dołączyła oznajmiając że odprowadziła Selmę do boksu i zapoznała się bardziej z resztą naszych koni.
Po kilku minutach Arizona ponownie zagalopowała, ale tym razem Lou wybierała tylko niektóre przeszkody i skakała je pojedynczo. Na pierwszy rzut poszedł mur. Skok oddany perfekcyjnie i ładnym podkurczeniem nóg, następnie okser gdzie była zrzutka bo tym razem klacz za późno podciągnęła tylne kopytka, ale szybko poprawiła się na następnej przeszkodzie jaką był doublebarre i przeskoczyła ze sporym zapasem.
- Ustawicie mi szereg? Taki z czterech przeszkód od najmniejszej do największej na skok wyskok- powiedziała Lou do Matt'a i Jack'a który znowu bez gadania wykonali jej prośbę, w czasie kiedy dziewczyna i Ari skakały przez oksera i krzyżaka.
Panowie ustawili cztery przeszkody o wysokościach 100 cm, 110cm, 115cm i 120cm. Kiedy wrócili na ogrodzenie, Lou najechała na szereg. Było widać że klacz czeka na sygnały, które dawała jej dziewczyna i od razu je posłusznie wykonywała. Siwa starała się bardzo aby nie zrzucić żadnego drąga i można było zauważyć zapas, nad każdą przeszkodą. Cały szereg wykonała na czysto. Przeszły sobie do spokojnego kłusa, gdzie klacz została w nagrodę za bardzo ładną pracę wygłaskana a potem do stępa.
Panowie poszli już do swoich obowiązków a mu z Vienne poczekałyśmy aż Lou skończy stępować, a kiedy to nastąpiło poszłyśmy odprowadzić siwą do boksu. Gdy została rozsiodłana i wygłaskana przez każdą z Nas, poszłyśmy sobie w trójkę na taras żeby porozmawiać sobie jeszcze i fajnie spędzić czas przed odjazdem dziewczyn z Dragon Hill.| 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS | x x.