+

teren

konie: *Sagitta, Duma & NJ Legion Iced Tea
jeździec: Alex, Eddie & Justin.

Odpoczywałam sobie na sofie w salonie po męczącym treningu z Monsterem, którego nawet Ann ostatnio nie chciała dosiadać. Jedyne czego teraz potrzebowałam to chociaż półgodzinnego leżenia w ciszy i w spokoju.
- Alex! Wstawaj! Mamy jechać w teren! Obiecałaś mi!- wydarł mi się nad uchem mój brat. Świetnie, mój spokój i odpoczywanie właśnie się skończyło. 
- Pojedź sobie z kimś innym. Greg jest wolny.
- Byłem już u niego i nie może bo zaraz ma trening z Jewel. Jedyną osobą, która może jechać jest Jus ale ty też jedziesz.
- Pojadę z tobą jutro, daj mi odpocząć młody.
- Nie! Za 20 minut wyjeżdżamy więc radzę Ci się pośpieszyć!-powiedział stanowczo jak na takie dziecko i wyszedł z salonu. Ugh, dobra pojadę w ten teren ale potem już kompletnie nic nie robię i idę spać. 
Zwlekłam się jakoś z kanapy i wyszłam z domu. W oczy rzuciła mi się Sagi latająca we wszystkie strony na najbliższym pastwisku. Od razu poszłam w jej stronę wiedząc, że to na niej sobie dziś pojadę. Złapałam ją za kantar i zaprowadziłam przed stajnię. Tam już Justin przygotowywał sobie NJ a Eddie Dumę. Zmierzył mnie tylko wzrokiem i dalej zasuwał z czyszczeniem swojej klaczki. Westchnęłam i przywiązałam Sagittę zaraz obok karej klaczy Justina. Ku mojej uldze nie była brudna, wystarczyło abym przejechała parę razy miękką szczotką co od razu zrobiłam. Jej sprzęt przyniósł mi Justin za co mruknęłam podziękowania i zaczęłam siodłanie. Eddie na dumie znowu jechał na oklep, dlatego klacz miała na sobie tylko ogłowie. Legion zaczepiała od czasu do czasu Sagittę i prychała do siebie. Chyba się cieszyła, że dzieje się coś wkoło niej.
Kiedy wszyscy byli już gotowi, Justin podsadził małego na Dumę a potem sam wsiadł na Legion. Ja wsiadłam chwilę po nich.
- To Eddie jedzie pierwszy, potem ty a na końcu ja i Legi. 
Kiwnęłam głową i kiedy brat ruszył w stronę wyjazdu stuknęłam łaciatą łydkami i pojechałam za nimi. Wjechaliśmy do lasu, konie raczej szły spokojnie i tylko czasami słyszałam z tyłu prychanie i parskanie Legion.  Oczy zamykały mi się same i musiałam bardzo się pilnować żeby nie zasnąć.
- Widzę, że ktoś miał tu ciężki dzień,
- Weź się zamknij Jus, następnym razem to ty poprowadzisz sobie trening z Ripper'em i zobaczymy jak będziesz wyglądał po tym wszystkim.
Dałam Sagi mocniejszą łydką i ruszyłyśmy kłusem aby oddalić się od Justina. Gdybym była wyspana olałabym to ale teraz zadziałał mi akurat na nerwy. Eddie z Dumą też już byli w kłusie a klacz szła zupełnie na luźnych wodzach z głową opuszczoną dość nisko i tylko czasami ją podnosiła aby przyjrzeć się otoczeniu. Sagitta była wielce zadowolona, że mogła pojechać w teren od dłuższego czasu i przebierała energicznie nóżkami. Justin i Tea zrównali się z nami na co westchnęłam ale już odpuściła. Kara klaczka szła dumnie i rozglądała się po nowym dla niej terenie. 
- Eddie, gdzie jedziemy tak w ogóle?
- Na plażę. 
Ok, może być. Przekłusowaliśmy cały odcinek przez las a potem przez łąkę i wjechaliśmy po około  15 minutach na plażę. Ludzi o dziwo było więcej niż zazwyczaj, ale nie przeszkadzało to nam ani naszym koniom. Eddie wypchnął Dumę do galopu i kierował ją brzegiem morza a potem wjechali do wody rozchlapując ją dookoła. Dobrze, że w ich pobliżu akurat wtedy nie było żadnego człowieka.
- To co? Legion i tak nie wejdzie do wody, ty raczej nie masz na to ochoty to spokojny galopik brzegiem?
- Mhm, może być. 
Spojrzałam jeszcze w stronę mojego brata, który miał niezły ubaw podobnie jak jego klacz a potem zebrałam bardziej wodze Sagitty i ruszyłyśmy od razu galopem. No spokojny to on nie był bo klacz gnała przed siebie z całych sił, ale udało mi się ją ogarnąć. 
Justin po chwili galopował obok nas z parskającą Legion, której widoki najwidoczniej musiały się spodobać. Utrzymaliśmy galop przez dłuższy czas a potem zgodnie zwolniliśmy i wykręciliśmy konie. Tym razem nie chcąc ich bardziej męczyć kłusowaliśmy sobie na spokojnie anglezując. Kiedy dojechaliśmy do miejsca, gdzie w wodzie ciągle był Eddie z Dumą, zatrzymaliśmy się. Mój brat jakoś nie miał zbytniej ochoty na wychodzenie z wodzy dlatego Justin zsiadł z klaczy i usiadł obok niej na piasku. Ja natomiast prowadziłam Sagittę stępem we wszystkie strony i czasami kłusowałam żeby się nam młoda nie zanudziła na śmierć. 
Dopiero po 20 minutach Eddie wyjechał z wody i stwierdził, że możemy się już zbierać.
- Pojedziemy tą dłuższą drogą, żeby móc jeszcze pogalopować. 
- Dobrze.-powiedziałam równo z Justinem na co on wyszczerzył się głupawo a ja wywróciłam oczami. Z plaży wjechaliśmy piaszczystą dróżką do lasu. Sagittę aż nosiło i chciała mi kłusować, dlatego wyprzedziłam prowadzącego Eddiego i Dumę. Po kilku minutach dróżka stała się szersza, dlatego postanowiłam zagalopować. Mojej klaczy bardzo się to spodobało, ponieważ od razu wypruła przed siebie i nawet strzeliła małego bryka ze szczęścia. Innych koni nie widziałam, ale mogłam wywnioskować, że są spokojnie i galopują sobie za mną. Utrzymywaliśmy galop puki w oczy nie rzuciły się pierwsze pastwiska i zabudowania naszej stadniny. Wtedy zwolniłam do kłusa i dałam koniom trochę czasu na niego a potem do stępa. Wszyscy odpuściliśmy koniom wodze trzymając tylko za same końcówki i zrównaliśmy się tak, że każdy jechał obok siebie.
- Jutro też pojedziemy? Proszę, fajnie było.
- Jeśli się ze wszystkim wyrobię to tak. A ty Jus jutro pod moim okiem bierzesz fryza.
- Oczywiście-powiedział z rozbawieniem. Jak to on.
Po paru minutach wjechaliśmy na teren DS i każdy zatrzymał się pod stajnią gdzie akurat James kończył zamiatać. Uśmiechnął się do nas szeroko i zszedł na bok żebyśmy mogli wprowadzić konie do środka. Szybko rozsiodłałam klacz, sprawdziłam jej kopyta a potem zamknęłam w boksie. Zaniosłam sprzęt do siodlarni i biegiem poleciałam do domu. Weszłam do swojego pokoju upewniając się, że zamknęłam drzwi i z zadowoleniem rzuciłam się na łóżko. 

1 komentarz:

  1. Nie, to wcale nie pomyłka!
    Właścicielka Sueno Stud ma stadninę koni arabskich i serdecznie zaprasza na otwarcie! Z tej okazji: loteria, zawody i oczywiście darmowe oferty! http://alicante-arabians.blogspot.com/
    Caroline Cheney,
    Właścicielka Alicante Arabians i Sueno Stud :D

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WS | x x.