+

trening ujeżdżeniowy

koń: Another Chance
jeździec: Mila
Inni: Ann, Alex, James, Justin

Z samego rana przyjechała do Dresagio Milka razem ze swoim cudownym andaluzem. Wypakowaliśmy go z przyczepy a że był trochę podenerwowany to wzięłyśmy go z Milą na sapcerek wkoło stadniny żeby mógł się chłopak przyzwyczaić do nowego miejsca. Z początku rozglądał się nerwowo ale potem znacznie bardziej się oswoił i szedł już rozluźniony. Po chwili wypuściłyśmy go na pastwisko a same udałyśmy się do kuchni, gdzie czekała Alex z poczęstunkiem. Upiekła dużo ciast, żeby to nasza Milcia mogła sobie jeść.
- Ja się stąd już nie ruszam!-powiedziała rozradowana i usiadła do stołu jedząc wszystko po kolei.
- Smacznego-powiedziała Alex równo ze mną a potem wyszła z kuchni.
Minęło troszkę czasu zanim Mila zjadła wszystko i mogłyśmy iść w końcu na trening.
- No ruszaj się obżartuchu, jestem ciekawa kiedy Ci ten brzuch urośnie od tych ciast i ciastek-powiedziałam do niej z rozbawieniem kiedy z biedą podniosła się z siedzenia. Wystawiła mi język w zabawnym geście i ruszyliśmy do stajni. Przed budynkiem stał już gotowy Chance
- Dzięki-powiedziałam do Jamesa, który miał za zadanie przygotować go.
- Nie ma za co, ale Chance to mnie nieźle popodgryzał.
Mila zaczęła się śmiać z biednego chłopaka a ja nie mogłam nic na to poradzić i przyłączyłam się do niej co skutkowało tym, że James odszedł od nas z obrażoną miną.
Kiedy znalazłyśmy się już na maneżu, Mila wsiadła na swojego konia a ja usiadłam wygodnie na ogrodzeniu. Mila zaczęła stępować a już po chwili  zaczęła robić wężyki i różne slalomy czy serpentyny. Siwek bardzo ładnie się już angażował w pracę i był skupiony chociaż od czasu do czasu szarpnął nerwowo głową. Po kilku minutach robienia przeróżnych wywijasów spojrzałam na Milcię i kiwnęłam głową. Dziewczyna od razu wiedziała o co chodzi i ruszyła kłusem. Przejście było bardzo płynne i od razu szli fajnym rytmem. Mila kierowała siwka na drągi, które były akurat odpowiednio rozłożone. Andaluz fajnie podnosił kopytka dzięki czemu nie stuknął w nie ani razu. Równowagi też nie gubił i wyglądał na zadowolonego z siebie. Na potwierdzenie tego prychnął sobie i dziarsko zasuwał dalej.  Nasi kochani goście wykonywali właśnie przez przekątną kłus wyciągnięty. Chance prezentował się bardzo ładnie i maksymalnie wyciągał swoje przednie kończyny. Dojechali do krótszej ściany i tam dziewczyna zebrała go. Siwuś od razu podstawił elegancko zad i zaczął się poruszać sprężyście. Aż miło się patrzyło na takiego pięknego konia, który wiedział co i jak należy wykonać. Następnie wykonali trawers, który musieli powtórzyć bo za pierwszym razem andaluza wystraszyło nagłe szczekanie psów przez co się zdekoncentrował. Potem prawie że idealna łopatka do wewnątrz i od razu bardzo płynne i eleganckie przejście do ciągu. Wykonywali go bardzo fajnie z odpowiednią kadencją za co ogierek od razu został pogłaskany przez wielce szeroko uśmiechnięta Milkę.
- Jest niesamowity!-powiedziałam do niej kiedy akurat przejeżdżała koło mnie na co odpowiedział mi tylko jej radosny śmiech.
Zwolnili do stępa i wykonali zatrzymanie, nie wyszło im to zbyt dobrze, dlatego ponowili to i Milka bardziej skupiła się na tym aby ogier dobrze się ustawił co w końcu się udało. Pochwaliła go i przeszła do wykonywania półobrotu w stępie. Chance zaangażował się jeszcze bardziej i postawiony na pomoce obrócił się z gracją o 180 stopni.
Poćwiczyli jeszcze coś znacznie mniej trudnego, czyli zmiany tempa co kilka kroków (stęp-kłus-stęp) a potem zmienili kierunek i Mila dała sygnał do galopu. Przejście również było płynne i mimo, że Another bryknął sobie na samym początku to równo galopowali dalej. Zrobili kilka wolt żeby siwemu nie znudził się sam galop a potem Mila zabrała się do dalszej roboty. Na przekątnej wykonali zmianę nogi, która wyszła dość fajnie i powtórzyli jeszcze raz przez drugą przekątną. Chance został poklepany a potem poprowadzony do galopu zebranego. Another podstawił zad i bardzo ładnie wyginał szyję. Mila nie męczyła go w tym za bardzo, żeby nie obciążać bardziej jego stawów skokowych i przeszli do roboczego a potem przy dłuższym ogrodzeniu do wyciągniętego. Widać było, że siwkowi podoba się to najbardziej. Ponownie został pogłaskany i na koniec porobili jeszcze zmiany w galopie ale tym razem już co 2 foule. Słońce grzało coraz mocniej, dlatego i Chance i Mila byli zmęczeni. Trening udał się jak najbardziej co było widać po zadowolonej i uśmiechniętej Milce.
- Przyjemnie się go ogląda. Serio ma talent-powiedziałam do przyjaciółki kiedy na luźnych wodzach stępowała na swoim wyśmienitym wierzchowcu.
Po kilku minutach zsiadła z konia i zaprowadziłyśmy go przed stajnię. Tam sprawnie rozsiodłałyśmy go i wstawiłyśmy do boksu, żeby mógł odpocząć po treningu przed dość długą podróżą samolotem. Mila gdy weszła do domu oczywiście rzuciła się na jedzenie i picie, więc usiadłam sobie razem z nią w kuchni i gadałyśmy przez cały czas puki całe jedzonko nie zniknęło.
Kiedy nadszedł czas wyjazdu Milci, Justin zajął się pakowaniem konia do przyczepy a ja rzuciłam się dziewczynie na szyję w mocnym uścisku.
- Przyjeżdżaj kiedy chcesz i na ile chcesz. Możesz wpadać bez zapowiedzi. Ja do Ciebie też będę wpadać jeśli tylko znajdę na to czas.-powiedziałam tuląc ją do siebie puki nie zabrakło jej powietrza i musiałam ją puścić.
- Dobrze, trzymaj się i do zobaczenia.
- Pozdrów Hazze-powiedziałam z uśmieszkiem i poruszyłam brwiami na co Mila wywróciła oczami ale uśmiechnęła się.
- Czekaj! Czekaj!- z domu wybiegła Alex i wręczyła Milce różne zapakowane ciasta, ciastka, kanapki i nie wiadomo co jeszcze.
- To na drogę, żebyś nie zgłodniała.
- Dziękuję.
Kiedy Milka wsiadła do auta i ruszyła w stronę bramy, machałam jej jak głupia puki nie zniknęła z pola widzenia.
- Szkoda, że pojechała. Mam nadzieję, że szybko ją zobaczę. Fajna jest-powiedział Justin
- Zajęta to po pierwsze a po drugie to bierz się za trening a nie.
- Właśnie! Zresztą nie masz u niej szans-powiedziała Alex z czym się zgodziłam. Justin zrobił dziwną minę i odszedł w kierunku stajni a my poszłyśmy do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS | x x.