koń: Vanilla & Duma
jeździec: Kate & Eddie
Alex się rozchorowała i musiała zostać w łóżku dłużej niż dwa dni. Oczywiście robiła wszystko żeby tylko wydostać się z domu i iść do koni, ale ja już się postarałam o to, żeby Greg i Patric mieli na nią oko i nie wypuszczali z pokoju. Będąc pewna, że ma zapewnioną dobrą opiekę, wyszłam przed dom gdzie właśnie zajechało auto z dziewczynką, która miała dzisiaj umówioną jazdę.
- Dzień dobry. Jestem Ann i dzisiaj będziesz miała jazdę ze mną. Alex się rozchorowała.-powiedziałam do dziewczyny, kiedy wysiadła z auta.
- Dobrze-powiedziała z uśmiechem a potem poszła w stronę pastwiska gdzie pasła się Vanilla. Alex mi mówiła, że dziewczynka już wie co ma robić, dlatego poszłam przed stajnię i usiadłam na murku czekając aż Kate przyjdzie z kasztanką.
- Ann! Mogę wziąć Dumę i do Was dołączyć? Proooszę?-usłyszałam za sobą pisk a potem pojawił się koło mnie Eddie.
- Tak, możesz-zgodziłam się od razu co wywołało radość u chłopca i pobiegł po drugą klacz. W końcu, kiedy obydwa rumaki stały i były czyszczone poszłam do siodlarni po sprzęt, żeby wszystko odbyło się szybciej. Dla Dumy i Eda wybrałam komplet koloru zielonego, bo chłopczyk uwielbiał ten kolor a dla Illi i Kate jasnoróżowy. Kiedy Ed zakładał klaczy ogłowie, która pochyliła głowę na dół żeby było mu łatwiej, ja pomogłam z siodłaniem kasztanki, bo dziewczynka była za niska, żeby zarzucić siodło na grzbiet klaczy. Obydwie stały bardzo spokojnie i były grzeczne.
- Dobra, to idziecie na ten maneż z widokiem na plaże bo tam jest najlepiej-powiedziałam do nich a oni posłusznie ruszyli w tamtą stronę. Szli tak szybko, że musiałam nieźle przyśpieszyć żeby za nimi nadążyć. Na miejscu każdy podciągnął popręg swojemu rumakowi i opuścił strzemiona. Eddie bez problemu wsiadł na Dumę, natomiast Kate podprowadziła kasztankę do krzesła i dopiero z niego dosiadła klacz.
- Jak chcecie to stępować możecie sobie oddzielnie, obok siebie albo w zastępie. Jak wolicie.
Dzieciaki spojrzały na siebie a potem wymieniły kilka zdań między sobą i Kate wjechała za Dumę. Oba konie szły dość żwawo i były pobudzone, bo dawno nie miały żadnej jazdy. Przejechali dwa okrążenia a potem Eddie zaczął robić wolty w każdym z narożników. Wychodziło mu to fajnie. Kate miała lekkie problemy bo za bardzo nie wiedziała co ma robić i w efekcie tak działała wodzami i łydkami że kasztanka, która sama by bez problemu wykonała woltę, zatrzymała się zdezorientowana.
- Kate, zjedź do środka a ty Ed jeździł sobie dalej.-powiedziałam i kiedy kasztanka z dziewczynką znalazły się bliżej mnie i stanęły podeszłam do niej.
- Jak wjeżdżasz na woltę staraj się nie ciągnąć za wodzę tylko jakby ją napiąć. Widzę, że wcześniej nie jeździłaś wolt, ale spokojnie, to nic złego. Da się tego szybko nauczyć. I pamiętaj o łydkach. Zewnętrzna za popręgiem a wewnętrzna przy. Będzie dobrze-powiedziałam do niej z uśmiechem a dziewczynka kiwnęła głową i wróciła na duże koło. Eddie był już połowę koła dalej, więc Kate miała okazję poćwiczyć robienie wolt całkiem sama od siebie. Widać było, że się skupia i po chwili zrobiła woltę. Była trochę mała ale jak na początki było całkiem ok.
- Dobrze, rób trochę szersze i spróbuj ją pogonić bo na początku szła Ci fajnie żwawo a teraz zasypia.
Przeniosłam wzrok na chłopca, który w sumie i tak nie potrzebował puki co żadnych moich rad. Zmienił sobie kierunek przez przekątną i dalej żwawo szedł stępem.
Odczekałam kilka minut, w którym oba konie stępowały jeszcze cały czas robiąc wolty albo jakieś wężyki i różne wywijasy a potem pozwoliłam im ruszyć kłusem. Duma od lekkiej łydki chłopca już kłusowała, podobnie jak Vanilla. Eddie spokojnie sobie anglezował a Kate miała na początku problem z wyczuciem klaczy i dopasowaniem anglezowania ale dała radę. Jeździli sobie w tym chodzie przez jakieś 10 minut a potem zmienili kierunek. Wykorzystałam to, że puki co wszystko robili poprawnie i ustawiłam im na ziemi kilka drągów.
- Eddie, na drągi raz z jednej raz z drugiej strony.
Chłopiec kiwnął głową i nakierował Dumę w wskazanym kierunku. Klaczka bez problemu przejechała przez drągi wysoko podnosząc kopytka. Vanilla szła wszędzie gdzie Duma, dlatego po chwili też przejechała drągi ale z kilkoma stuknięciami. Z drugiej strony poszło im już o wiele lepiej i kasztanka została poklepana przez dziewczynkę.
- Ok, teraz każdy będzie jechał w swoją stronę bo Illa za bardzo idzie za Dumą. A chodzi o to żeby Kate nauczyła się sama całkowicie kierować koniem.
Ed uśmiechnął się do mnie a potem do Kate i robiąc sprawną zmianę kierunku kłusował sobie w drugą stronę na prawie że całkowicie luźnych wodzach. Dziewczynka trochę się tym przeraziła i patrzyła na mnie trochę niepewnie.
- Spokojnie. Vanilka to bardzo opanowana klaczka, szybko się na niej nauczysz wszystkiego. Kłusuj sobie dalej a jak czujesz, że Ci gaśnie to dodaj łydkę.
Kate kiwnęła głową i skupiła się na kasztance. Z początku była spięta ale szybko się rozluźniła i nawet pojawił się pewny uśmiech na jej ustach. Eddie robił sobie wolty i ósemki a Duma miała wielką frajdę z jazdy.
- Dobra, spróbuj zmienić kierunek tak żeby utrzymać ją w kłusie.-powiedziałam do Kate, która od razu zabrała się do roboty. Udało się jej i mimo że klacz troszkę zwolniła to nadal była w kłusie. Dziewczynka dała jej łydkę co od razu pobudziło klaczkę a małej dało więcej wiary w siebie.
- Mogę sobie już galopować?-usłyszałam głos chłopczyka.
- Jasne, tylko uważaj i pamiętaj, że jest tu jeszcze jeden koń.
Eddie kiwnął główką i od razu zagalopował z kłusa. Na dobrą nogą i płynnie. Widać, że kocha to co robi i mimo młodego wieku idzie mu to znakomicie. Swoją uwagę zwróciłam na Kate, która razem z Vanilką osiągnęła fajne tempo kłusa.
- Porób wolty, ósemki i jakieś wężyki.
Kate uśmiechała się cały czas i zaczęła kręcić różne koła, wolty i inne rzeczy, które przyszły jej do głowy. Szło jej o dziwo bardzo dobrze i dawała klaczce dobre sygnały. Chyba się mniej wstydziła niż na początku. Bardzo dobrze. Najechała jeszcze raz na drągi i tym razem Vanilla przejechała bez żadnego puknięcia.
- Galopujesz już?
- Tak, ostatnio Alex mnie już puściła samą a tak to na lonży głównie galopowałam.
- Dobra. Nie zmuszam Cię do niczego, ale jakbyś chciała to możesz sobie na spokojnie zagalopować. Jeździłaś już na Vanilli?
- To jest pierwszy raz. Zawsze na Dumie miałam jazdy.
- Mhm. Ale to nic. Vanilka ma nawet wygodniejszy galop niż Dumcia, więc sobie poradzisz.
- Ok. To spróbuję.-powiedziała pewnie Kate i za drugim razem przeszła z kasztanką do galopu. Vanilla szła dość powolnym galopem więc dziewczynka mogła się wczuć w konia i przyzwyczaić. Podobało się jej to bo czasami kiedy kasztanka przyśpieszała to Kate się śmiała. Trzymała dość luźno wodze ale to akurat nie przeszkadzało klaczy.
Eddie w tym czasie najeżdżał sobie w galopie na drągi i uważał żeby nie przeszkadzać drugiemu galopującemu koniu. Kiedy stwierdził, że dosyć galopu zwolnił płynnie do stępa i pozwolił Dumie wyciągnąć sobie szyję aż do ziemi.
Kate w tym czasie dalej trzymała kasztankę w galopie a potem zwolniła do kłusa i zmieniła sobie kierunek po czym ponownie zagalopowała. To przejście wyszło im lepiej od tego pierwszego. Eddie już chyba nie miał zamiaru robić nic więcej dlatego stępował już tylko we wszystkie strony. Kate przegalopowała jeszcze dwa kółka a potem na mój znak zwolniła do kłusa i stępa.
- Było całkiem nieźle. Następnym razem musisz popracować nad łydkami bo mimo wszystko za bardzo Ci latają w galopie i nad wodzami. W prawdzie na tej klaczy możesz je mieć luźno w galopie ale jak byś kiedyś wsiadła na innego konia to może się to skończyć źle.
- Dobrze. Dziękuję.
- Nie ma za co, kochanie.
Lubiłam pracę z dzieciakami. Mogłam się wtedy wyluzować i odstresować. Szkoda, że to Alex była głównym instruktorem no ale tak już ustaliłyśmy.
Kiedy Eddie wraz z Kate zsiedli z koni i każdy poluzował popręg oraz podciągnął strzemiona ruszyliśmy w stronę stajni. Pomogłam Eddiemu z rozsiodłaniem klaczy a Kate pomógł James. Dzięki temu poszło szybciej i spocone konie mogły odpocząć w swoich boksach.
- Ann, bo dziś mam jeszcze skoki z Ebonym i Alex miała ze mną tam iść ale jest chora a ty masz teraz tych nowych pracowników i z kim ja mam iść?-zapytał nagle Eddie i posmutniał troszkę.
- Spoko młody, nic się nie martw. Pójdziesz z Justinem albo Gregiem.
- Dobrze.
Po kilku minutach podjechało auto z mamą Kate więc pożegnaliśmy się z nią a kiedy odjechała każdy z nas poszedł do swoich dalszych obowiązków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz