Ann miała jazdę na Księciu a ja czekałam aż Jewel zejdzie z karuzeli. Miała tam być jakieś 15 minut, żeby na skokach była bardziej ogarnięta.
- Siwa już stoi przed stajnią-powiedziała Emilia i poszła do kuchni. Szybko wyszłam z domu i poszłam przed stajnię dla klaczy gdzie stała Jewel, którą siodłał Greg.
- Dzięki, że ją przygotowałeś-powiedziałam do chłopaka z uśmiechem a potem pogłaskałam siwą po pyszczku.
- Nie ma za co-odpowiedział również z uśmiechem i wręczył mi wodze klaczy. Zadowolona ruszyłam w stronę mojego ulubionego placu skąd było widać plaże i może. Poczekałam chwile aż Ann zejdzie razem z Prince'm a potem weszłam, podciągnęłam klaczy popręg i wsiadłam na nią.
Po chwili Jewel ruszyła posłusznie stępem i miała bardzo fajne tempo. Biła od niej spora energia,ale na szczęście dzięki karuzeli dało się z nią puki co pracować normalnie.
Po kilkunastu minutach stępa, gdzie wykonałam małe ustępowanie od łydki i porobiłam kilka wolt-ruszyłyśmy kłusem. W tym samym czasie na plac wszedł Patric z Matt'em żeby ustawić nam przeszkody.
Anglezowałam sobie spokojnie kierując siwą na wolty albo serpentyny. Cały czas miała fajne tempo i ochoczo szła do przodu ganaszując się ładnie i pracując zadem. Wydłużyłam jej jeszcze wykrok a potem zebrałam na chwilę i zmieniłam kierunek przez przekątną. Midnight łapała ze mną kontakt i chętnie wykonywała rzeczy, o które ją prosiłam. Poklepałam ją po szyi a potem w narożniku wypchnęłam do galopu. Wystarczył bardzo delikatny sygnał a klacz już wystrzeliła mocno do przodu. Chciała pędzić dość szybko, ale udawało mi się trzymać ją jakoś w odpowiednim tempie. Po trzech kółkach w prawo odpuściła i kiedy galopowałyśmy w lewo utrzymywała już dobrą prędkość. W tym chodzie porobiłyśmy też wolty i inne rzeczy a potem nakierowałam klacz na pojedynczego krzyżaka z klasy N. Był on dla niej banalny, dlatego oddała dobry skok ze sporym zapasem. Poklepałam Jewel i najechałam na niego jeszcze raz, ale z drugiej strony. Skok wykonany tak sami, dlatego dałam jej chwilę w stępie żeby sobie odpoczęła przed czymś trudniejszym.
Chłopcy w tym czasie usadowili się na ogrodzeniu w promieniach słońca i obserwowali nas. Po kilku minutach zebrałam siwej wodze i przeszłyśmy płynnie do galopu.
Patric i Matt ustawili nam osiem przeszkód o wysokościach od 130 cm do 140 cm.
- stacjonata 130 cm
- okser 135
- koperta 140
- piramida 130
- okser 135
- stacjonata 130
- triplebarre 135
- mur 140
Kiedy nakierowałam klacz na pierwszą przeszkodę napaliła się i przyśpieszyła. Mimo to skok oddała dobrze i z fajną techniką. Kolejna przeszkoda również wzięta na szybko ale też na czysto. Wyrównałam jej tempo i pilnując go najechałam na kopertę. Ta była już wyszcza od poprzednich, dlatego Midni wybiła się mocniej. Zgubiła troszkę technikę ale za to popisała się dobrze na następnej przeszkodzie. Mimo ostrego zakrętu i najazdu pod katem, siwka ładnie się wybiła i przeskoczyła z lekkim zapasem. Przed nami był szereg składający się z trzech przeszkód. Jewel postawiła uszy w stronę przeszkód i zwolniła lekko a następnie wybiła się nad okserem. Skok był dość fajny potem foul i kolejny skok gdzie klacz pokazała swoją dobrą technikę. Dwa foule i wybicie nad triplebarre'm. Midni wybiła się fajnie, ale za późno podciągnęła lewe przednie kopytko przez co zahaczyła o drąga i spowodowała zrzutkę i potknięcie za przeszkodą ale pozbierała się dość szybko i z machnięciem głową pogalopowała na mur, który był ostatnią przeszkodą. Siwka podeszła do przeszkody bardzo odważnie, wymierzyła sobie bardzo dobrze foule i oddałyśmy zdecydowanie najlepszy skok w całym przejeździe. Poklepałam ją po szyi i powoli przechodziłam do stępa.
- Ustawicie mi jeszcze szereg na skok-wyskok? Ale tylko z czterech przeszkód bo nie chce jej dzisiaj bardziej męczyć.
- Robi się!-powiedzieli równo i zabrali się do roboty. Kiedy skończyli spojrzałam na przeszkody. były to same oksery ustawione rosnąco.
- okser 125 cm
- okser 130 cm
- okser 135 cm
- okser 140 cm
Zebrałam wodzę i ponownie byłyśmy w galopie. Zrobiłam jedno kółko a potem skierowałam klaczkę na ciąg. Chciałam tu postawić bardziej na dokładność, dlatego pilnowałam jej tempa i nie pozwalałam jej przyśpieszać jak to miała w swoim zwyczaju. Do pierwszej przeszkody klacz podeszła obojętnie, bo taka przeszkoda nie robiła na niej wrażenia. Przy drugiej miała mocniejsze wybicie i bardziej dokładniejsze. Dobra technika i fajny zapas. Nad trzecią również się przyłożyła ale puknęła kopytem w drąga, który na szczęście został na swoim miejscu. Stabilne lądowanie a następnie mocne wybicie nad ostatnią i jednocześnie nad najwyższą przeszkodą. Midnight przyłożyła się jeszcze bardziej i oddała dobry skok i z radością, którą wyraziła w szczęśliwym bryku po wylądowaniu. Byłam z niej bardzo zadowolona i wyklepałam ją mocno po szyi.
- Ona jest świetna!-krzyknął Patric z ogrodzenia a ja zwolniłam do stępa i uśmiechnęłam się szeroko.
- Wiem! Uwielbiam tą myszkę -powiedziałam zadowolona i stępowałam między przeszkodami.
Kiedy porządnie ją rozstępowałam i przytuliłam jeszcze do szyi, zsiadłam z niej a potem popuściłam popręg i podciągnęłam strzemiona. Dotarłyśmy do stajni dość szybko a że Patric szedł za nami to pomógł mi rozsiodłać klaczkę. Zaniósł jej sprzęt do siodlarni a ja wstawiłam ją do boksu żeby w spokoju wyschła i dałam jej buziaka w chrapki a potem poszłam do domu żeby chociaż chwilkę odpocząć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz