Strony

środa, 31 grudnia 2014

trening skokowy



Kiedy się obudziłam i spojrzałam na zegarek była 10.08 co oznaczało, że spałam dłużej o cztery godziny niż powinnam. Przeklęłam do siebie i w ułamku sekundy zerwałam się z łóżka a po kilkunastu minutach pojawiłam się już gotowa w kuchni, gdzie siedział Greg i pił sobie kawę.
- Hej. Zająłem się końmi bo przyjechałem wcześniej więc są nakarmione i wypuszczone na pastwiska-na słowa chłopaka odetchnęłam z ulgą i podziękowałam mu a potem poszłam po mojego kasztanka. Chciałam go wziąć na jazdę bo mimo, że jest u nas od niedawna już go kocham najbardziej na świecie.
Pasł się z resztą stada i skubał sobie trawkę stojąc w cieniu. Przeszłam przez ogrodzenie i poszłam w jego stronę. Kilka innych rumaków poszło za mną myśląc pewnie, że dam im jakiegoś smakołyka, ale wszystko co miałam przy sobie było przeznaczone dla rudego. Stone podniósł głowę zaciekawiony nagłym ruchem koło siebie i zarżał cicho na mój widok. Pogłaskałam go po szyi a potem na pyszczku oraz  między uszami i wdrapałam się jakoś na jego grzbiet. Dotknęłam go lekko łydkami a kasztanek grzecznie ruszył w stronę bramek. Avenger, Lord i jeszcze kilka innych panów poszło kawałek za nami ale ostatecznie zatrzymali się i tylko patrzyli za nami nastawiając uszu.
Przy bramce pochyliłam się z grzbietu konia żeby ją otworzyć a potem również zamknąć i jadąc sobie na kasztanku podjechałam pod stajnię. Zeskoczyłam z niego sprawnie a potem podpięłam go do uwiązu, który był już przywiązany do belki i poszłam po jego szczotki. Kiedy wróciłam to zaczęłam go dokładnie czyścić. Sierść po chwili już lśniła dlatego zabrałam się za kopytka. Stał posłusznie dlatego wszystko poszło sprawnie i mogłam go już siodłać. Założyłam mu czarny czaprak z czerwoną obwódką i czarne siodło skokowe, potem ogłowie również w czarnym kolorze a na koniec ochraniacze pod kolor czapraka. Pogłaskałam go po szyi a potem ruszyłam w stronę placu skokowego.
- Harry! Załatw sobie jakiegoś pomocnika i proszę ustawcie mi kilka przeszkód i drągi-zwróciłam się do chłopaka, który akurat szedł w drugą stronę.
- Tak jest!- powiedział z uśmiechem a potem wyciągnął telefon i zadzwonił po któregoś z chłopaków.
Ja w tym czasie weszłam na plac i podciągnęłam popręg a potem wsiadłam na Stone. Gdy tylko usadowiłam się wygodnie w siodle on już ruszył żwawym stępem w lewo. OK, niech mu będzie ta lewa strona. Nie musiałam go poganiać bo utrzymywał stałe i fajne tempo.
Harry, Patric i Matt weszli na plac. Dwaj ostatni pomachali do mnie radośnie a potem zajęli się ustawianiem przeszkód.
- I możecie sobie już zostać bo potem będę chciała zmienić ułożenie-powiedziałam do nich na co westchnęli ale nie protestowali.
Ja w tym czasie zajęłam się już czymś konkretniejszym niż tylko jeżdżeniem w kółko i wprowadziłam najpierw wolty. Potem serpentyny i wężyki. Zmieniłam kierunek i powtórzyłam to samo a potem docisnęłam mocniej łysku i ruszyliśmy kłusem. Pierwsze dwa kółka przejechałam na dość luźniej wodzy ale potem zebrałam ją bardziej. Stone fajnie się zganaszował i poruszał swoim żwawym kłusikiem.  Zmieniłam kierunek i po kolejnych dwóch kółkach znowu zaczęłam kręcić wolty, jeździłam na kołach a potem wyciągałam i skracałam mu wykrok. Nie miał z tym problemów i z wielką chęcią wykonywał wszystko o co go prosiłam.
Na koniec kłusa poćwiczyłam z nim przejścia.  Ze stępa do kłusa jego reakcja była wyśmienita i natychmiastowa ale w drugą stronę miał troszkę oporów. Po przećwiczeniu tego kilka razy w końcu udało się to zrobić odpowiednio i tak jak chciałam. Pogłaskałam go po szyi a potem zadziałałam odpowiednio pomocami i zagalopowaliśmy z miejsca. Resc machnął sobie wesoło głową i wypruł przed siebie niczym z armaty. Uspokoiłam jego tempo i po połowie okrążenia galopował już rytmicznie i dostosował się do tempa, które mu narzuciłam. Przejechaliśmy po trzy okrążenia w każdą stronę i pokręciliśmy jeszcze kilka wolt. Zerknęłam na przeszkody jakie nam ustawili chłopcy. Na sam początek mieliśmy z jednej strony placu ustawione małe dwie koperty, stacjonatę i okser już wyższy od pozostałych. Dałam ogierowi chwilę stępa na luźnych wodzach a potem zebrałam go i zakłusowałam. Pierwsze dwie przeszkody  skoczyliśmy z kłusa a następne dwie z galopu. Nie stanowiły one dla niego problemu i po chwili było już po wszystkim. Poklepałam go i dalej galopując skierowałam się w stronę pierwszej przeszkody, która zaczynała nasz właściwy przejazd. Zdążyłam jeszcze zauważyć że przeszkody były ustawione na poziomie klasy C do CC. Pierwszy był okser, którego pokonanie zajęło nam dość krótki okres czasu. Popędziłam go na stacjonatę, która również poszła na czysto i w ładnym stylu. Przed nami był szereg składający się z oksera stacjonaty i znowu oksera. Pierwszą przeszkodę pokonał od tak sobie, drugą również ale przy lądowaniu potknął się przez co za późno się wybił nad trzecią i w efekcie zaliczyliśmy zrzutkę. Kolejne przeszkody pokonywał już bardziej skupiając się na tym co robi dlatego resztę przejechaliśmy na czysto.
- Było ok, ale chyba zapomniałaś że strasznie ścina zakręty-powiedział do mnie Hazz a ja kiwnęłam głową przyznając mu rację. Fakt, tak się skupiłam na dobrym wybiciu, że całkowicie z głowy wyleciało mi że ogier lubi sobie pościnać.
- Ustawcie mi jeszcze kilka przeszkód na skok-wyskok i będę kończyła na dziś. Zaczyna robić się ciepło i dzieciak już się spocił więc mu starczy-powiedziałam do chłopaków kiedy odpoczywaliśmy sobie w stępie.  Zerwali się z ogrodzenia i zaczęli ustawiać szybko przeszkody. W trójkę poszło im to naprawdę bardzo szybko dlatego po chwili zagalopowałam i spokojnym galopem kierowałam się w stronę czterech przeszkód, gdzie żadna nie przekraczała 150 cm. Stone nastawił uszka w stronę przeszkód i po chwili idealnie wybił się nad pierwszą przeszkodą. Ładnie podciągał pod siebie nóżki i uważał przy lądowaniu żeby znowu się nie potknąć. Wybicia miał dobre i pierwsze dwie przeszkody z szeregu poszły na czysto.  Widać było po nim że sprawia mu to radość i przyjemność. Skupiał się na ostatnich dwóch z szeregu ale przed ostatnią jakby się zawahał. Moja szybka reakcja na to jednak spowodowała że oddał dobry skok. Nie zwalniając go najechałam na łuk i tym razem pilnowałam żeby nie ściął niczego a ładnie go wyjechał. Kiedy się to udało dalej galopując nakierowałam go na sam koniec na murek. Dałam impuls i Resc z dobrą techniką i zapasem przeleciał przez niego a potem wylądował stabilnie i chciał naciągnąć mnie na kolejną przeszkodę ale zakręciłam w drugą stronę żeby już go nie kusić. Zwolniłam do kłusa i przekłusowałam jeszcze dwa okrążenia a potem do stępa i dałam mu całkowicie luźne wodze. Poluzowałam lekko popręg i pozwoliłam mu iść jego tempem.
- Widzę że strasznie go polubiłaś-powiedział Harry. Spojrzałam w jego stronę i okazało się, że z trójki chłopaków został tylko on.
- Tak. Strasznie mi przypomina takiego jednego konia. Zresztą ja kocham wszystkie skoczki ale racja, tego szczególnie.
Otrzymałam od chłopaka uśmiech a po kilku minutach zatrzymałam kasztanka i zsiadłam z niego. Całkowicie poluzowałam popręg, podciągnęłam strzemiona i razem z Harry'm poszliśmy do stajni. Miał wyraźnie mokrą szyję od potu ale było widać że jazda go uszczęśliwiła. W korytarzu rozsiodłałam go z pomocą chłopaka i kiedy Hazz poszedł odnieść sprzęt to ja wzięłam uwiąz i podpięłam do kantara, który miał na sobie Stone a potem wyszłam z nim przed stajnię i udałam się z nim na łąki do cienia. Będzie mógł się popaść spokojnie i spędzi ze mną więcej czasu co wyjdzie tylko na dobre.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz