Dear Lord- Alex
Cherry Lei- Ann
Kończyłam zspisywać konie na zawody kiedy w salonie zjawiła się Alex z Harry'm.
- Planujesz jakąś jazdę?-spytała dziewczyna a ja tylko kiwnęłam głową bo skurat podliczałam wpisowe.
- To czekam przed domem.
Wyszli z salonu a ja w spokoju skończyłam to co zaczęłam. Zamknęłam laptopa i poszłam do wyjścia.
Na zewnatrz stała Alex i trzymała Harry'ego za rękę a przy nich stał nasz David i Natalie.
Uśmiechnęłam się na widok dziewczyny i podeszłam do niej żeby ją przytulić
- Podróż pewnie Cie zmęczyła, David pokaże Ci pokój no i czuj sie jak u siebie-powiedziałam do niej a o chwili zniknęli razem w domu. Cieszyłam się że David sobie kogoś znalazł a tym bardziej jeśli był to ktoś od Mili.
- No to Alex, kochana bierz jednego z naszych panów.
- Dobrze-odpowiedziała a potem zostawiając chłopaka ruszyła w stronę pastwiska gdzie szalał Lord
- A ty Harry, idź do domu i odpoczywaj...dużo...na sobotę musisz mieć siłę.
Chłopak był tym lekko zaskoczony ale posłuchał i poszedł.
Na jazdę wybrałam sobie Cherry dlatego poszłam do jej boksu. Klaczka stała grzecznie i wyglądała zaciekawiona z boksu.
-Hej śliczna-pogłaskałam ją po nosie i poszłam po cały sprzęt.
Kiedy wróciłam pozycja klaczy nie zmieniła się. Szybko uporałam się z tym co miałam zrobić i po chwili już ją siodłałam. Stała grzecznie, dlatego po chwili była już gotowa i wyprowadziłam ją przed stajnię. Alex siedziała już na Lordzie dlatego ja również wsiadłam na swojego wierzchowca i ruszyłyśmy w stronę placu. Tam Matt i Jack ustawiali nam przeszkody i drągi.
- Dzięki chłopcy-powiedziała Alex kiedy skończyli.
Obydwa konie były bardzo grzecznie i chętne do pracy co czuło się gdyż bardzo chętnie szły do przodu. Cherry od czasu do czasu potrząsała głową aby odgonić jeszcze jakieś muchy ale cały czas szła żwawo. Po paru minutach stępowania ruszyłyśmy obydwie kłusem, tylko każda w inną stronę.
Cherry szła ładnie i była rozluźniona. Ładnie wykonała "rzucie z ręki" a potem porobiłam z nią kilka wolt i serpentyn a potem najechałam na drągi. Było jedno stuknięcie dlatego powtórzyłyśmy przejazd kilka razy z różnych stron, Poklepałam ją po szyi a potem najechałam na małego krzyżaka. Skok był dobry dlatego przeszłam do galopu.
Alex w tym czasie była w kłusie i pracowała na woltach i też na drągach. Lord przez cavaletti przechodził idealnie, wysoko podnosił kopytka i miał ten sam rytm przez każdy przejazd. Dziewczyna go pogłaskała a potem poćwiczyła jeszcze zatrzymania z kłusa i ruszanie kłusem z miejsca. Wychodziło różnie, ale i tak o wiele lepiej niż na samym początku pracy z nim.
Pod koniec kłusa najechała na tego krzyżaka co my a potem po udanym skoku przeszła do stępa.
Lei galopowała sobie spokojnym aczkolwiek żwawym tempem i od czasu do czasu strzeliła niegroźnego baranka ze szczęścia. Zmieniliśmy kilka razy kierunek jazdy przez przekątną a potem nakierowałam ją w stronę pierwszego ciągu. Składał się z czterech przeszkód. Trzy były na wysokości klasy L i jedna na wysokość P. Klaczka nastawiła uszy w stronę przeszkody i popędziła trochę za szybko, ale udało jej się jakoś wybić tak, że pierwszą zrobiła na czysto. Przed drugą przeszkodą wyrównałam jej tempo i utrzymałam już do końca pierwszego szeregu. Całość było na czysto. No raz puknęła kopytami o belkę, ale nie tak mocno żeby spadła. Miała dobre lądowania, ale chciała ścinać zakręty. Musiałam się sporo namęczyć żeby naprowadzać ją ładnie. Drugi szereg był z jedną zrzutką bo klacz wybiła się trochę za późno. Winę wzięłam na siebie, bo faktycznie dałam za słabą łydkę. Poklepałam ją i zwolniłam do stępa.
Teraz była kolej na Alex i Lorda. Para galopowała już w stronę pierwszego szeregu. Koń szedł równo i było widać że jest skupiony na dziewczynie i nie rwie się mocno na przeszkody. Pierwsza była przeskoczona z gracją. Ogier miał dobre wybicie i podkurczał pod siebie mocno nóżki. Całość była na czysto. Potem zakręt, który wyjechał bardzo ładnie, nie ścinając go w porównaniu do Cherry, zmiana nogi i najazd na oksera z drugiego szeregu gdzie przeszkody były już tylko z klasy P.
Tutaj również było na czysto. Genialny koń. Alex pogłaskała go dokładnie po szyi i za uszami a potem zwolniła do stępa. Obydwa konie mimo że skakały dość mało były już porządnie spocone. Słońce grzało już mocno co dawało się we znaki.
- Przejedźmy jeszcze te trzy przeszkody które są na środku i kończmy bo gorąco strasznie-powiedziała Alex na co od razu przystałam. W narożniku wypchnęłam klacz do galopu i od razu nakierowałam na ostatnie trzy przeszkody. Stacjonata L, okser P i koperta P. Cherry tym razem coś nie pasowało bo wyłamała i pognała w drugą stronę dzikim galopem. Uspokoiłam ją i przekłusowałam kawałek a potem znowu zagalopowałyśmy i ponowiłyśmy najazd na przeszkody. Tym razem poszło dobrze i klacz ładnie przeskoczyła nad przeszkodą. Pierwsza na czysto, druga też i ostatnia również. Klacz na koniec dała z siebie więcej i była bardziej skupiona. Nie licząc tego że najpierw odmówiła skoku i pognała w swoją stronę.
Dear Lord dalej był skupiony na Alex i jej sygnałach. Po płynnym zagalopowaniu z miejsca skierowali się na trzy przeszkody. Lord sprawiał wrażenie że było dla niego to coś banalnego. I w takim stylu właśnie to przejechał. Mocne wybicie, lot nad przeszkodą i stabilne lądowanie. Chociaż z tym lądowaniem to nie zawsze. Po ostatniej przeszkodzie potknął się i zarył jednym stawem nadgarstokwym o ziemię ale jakoś się wyratował i pogalopował dalej. Mimo to Alex zatrzymała go i zeszła żeby sprawdzić czy nie ma żadnych obtarć.
- Ok wszystko?-spytałam podjeżdżając do niej.
- Tak.-uśmiechnęłam się i wróciła na siodło. Rozstępowałyśmy konie przez około 10 minut a potem odprowadziłyśmy do stajni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz