+

trening ujeżdżeniowy

Monster Ripper-Ann
Chef Supreme-Alex

Razem z całą ekipą kończyliśmy jeść śniadanie i rozmawiać o kilku rzeczach na raz.
Miałam już dużo planów na dziś dlatego myślami byłam przy dzisiejszych jazdach.
- Matt weźmiesz dziś Lorda na skoki, Harry Django na tor bo chłopak dawno nie biegał a ja wsiadam zaraz na Monstera. Reszta może brać inne konie na co tam chcecie bo pogoda jest oczywiście idealna.
Wszyscy kiwnęli głowami zgadzając się ze mną a Alex się odezwała
- Wezmę Supriego i dołączę do Ciebie.
- Ja pewnie pojadę sobie w teren żeby się zapoznać ze wszystkim.
Znowu powstał harmider przez rozmowy każdego z każdym.
Gdy podniosłam się z krzesła Alex, Matt i Harry też wstali i zgodnie ruszyliśmy do wyjścia z domu.
Cała nasza czwórka poszła do stajni ogierów żeby przygotować sobie sprzęt. Gdy siodła i cała reszta leżała przed danymi boksami rozdzieliliśmy się idąc do swoich rumaków.
Alex i Matt musieli iść po swoje na pastwiska dlatego ja w spokoju zajęłam się swoim fryzem. Patrzył na mnie bacznie i z wyższością. Przybrałam pewną minę i zaczęłam go czyścić. Oczywiście zaczął się wiercić i próbował odbić swoje uzębienie na mojej skórze. Pacnęłam go ostrzegawczo na co położył uszy do tyłu ale chwilowo się uspokoił. Wykorzystałam to i szybko czyściłam go dalej.
Do stajni weszli Alex z gniadym i Matt z Lordem. Poszli z nimi do swoich boksów a ja zabrałam się za kopyta.
Znowu były problemy. Mimo trudu po dłuższym czasie udało się i zadowolona poszłam po owijki.
- Powodzenia z nim na jeździe. Mam nadzieję że przeżyjesz-powiedział Harry a potem razem z gotowym Django wyszedł ze stajni. Owijki ku mojemu zdziwieniu udało się założyć dość szybko.
Siodłanie...cóż, bywało gorzej. Gdy Monster był już całkowicie gotowy wyprowadziłam go i zawołałam Alex. Wybrałyśmy maneż i właśnie tam zaprowadziłyśmy rumaki. Monster był cały podekscytowany a Supri puki co wyglądał na opanowanego. Po chwili siedziałyśmy już na koniach i każda jechała w inną stronę. Czułam że fryz jest spięty a że rzucał głową na wszystkie strony jestem pewna że obmyślał plan jak się mnie pozbyć. No i dużo się nie pomyliłam. Już po chwili zaczął brykać na wszystkie strony. Utrzymywałam się dzielnie w siodle i robiłam wszystko żeby tylko nie spaść. Alex zatrzymała gniadego i patrzyła na mnie z lekką niepewnością. Machnęłam ręką że jest ok a potem nagle wylądowałam na ziemi. Monster stał zadowolony i patrzył na mnie.
- Wszystko ok?-spytała Alex a ja kiwnęłam tylko głową. Wkurzył mnie ten koń, bardzo. Wstałam i nawet nie otrzepałam się a potem znowu na niego wsiadła. Zebrałam bardziej wodzę a on mimo to zaczął brykać. Tym razem nie dałam się zrzucić i po chwili się uspokoił.
Alex stępowała w dość dużej odległości od nas i często na nas zerkała. Supreme był spokojny i szedł już dość rozluźniony. Chociaż on był spokojny.
Skupiłam się na fryzie a że byłam na niego wkurzona to jednocześnie jeszcze bardziej zmobilizowana.
- Nie będziesz mi tu rządził, cholero jedna-warknęłam do niego i docisnęłam łydki żeby ruszył stępem. Stawiał małe i twarde kroczki a na dodatek chciał mi wyrwać wodzę, no ja mu coś zrobię chyba. Mimo to jechałam dalej i robiłam wszystko żeby ogier odpuścił i zaczął się rozluźniać. Trwało to chwilę, ponieważ Alex jechała sobie już kłusem pracując na woltach i serpentynach a fryzyjczyk dopiero zaczął się rozluźniać i stopniowo opuszczać głowę i przestał nią machać na wszystkie strony. Ręce mnie już bolały od tego trzymania wodzy, ale pochwaliłam go za to że w końcu postanowił odpuścić. Zrobiłam kilka wolt a potem zakłusowałam. Przejście było ładne i obeszło się bez problemów co mnie ucieszyło, ale dalej byłam na niego wkurzona. Skierowałam go na przekątną i wydłużyłam mu krok, posłuchał ale kiedy poszło w drugą stronę i miał skrócić wykrok zaczął szarpać głową i zareagował z opóźnieniem ale zrobił to. Potem postawiłam na pracę na woltach, żeby sprawdzić czy umie zachować równowagę przy zmianach obszerności okręgów.
Alex jeździła od ściany do ściany, zatrzymując gniadego, cofając nim, czasami wykonując odstępowanie od łydki w kłusie a ogier był skupiony na niej jak i na pracy. Przykładał się co było widać po ustawieniu jego ciała i angażowaniu zadu.
Monster na początku gubił nogi i nie umiał utrzymać rytmu, szczególnie na łukach ale kiedy załapał wszystko poszło lepiej. Pogłaskałam go i wyjechałam na prostą gdzie pozwoliłam mu znowu wydłużyć krok a potem zebrałam go i wykonałam ustępowanie od łydki. Znowu próbował udowodnić swoją siłę ale nie udało mu się i poddał się wykonując ładnie ćwiczenie. Odetchnęłam z ulgą a potem w narożniku zagalopowałam. Najpierw przejechaliśmy dwa okrążenia galopem, który bardziej przypominał walkę bo oczywiście musiało mu odwalić, ale po tych dwóch powoli zaczynał odpuszczać i podporządkował się pod tempo które mu narzuciłam. Zrobiłam kilka wolt a potem wykonaliśmy wydłużenie kroku w galopie co wyszło o dziwo bardzo dobrze za co poklepałam ogiera.
Alex wykonywała rzucie z ręki na kole. Supri stopniowo wydłużał szyję i utrzymywał dobrze rytm. Wychodziło mu to wyśmienicie dlatego po chwili już galopowali. Blondynka porobiła tylko wężyki, wolty i serpentyny a potem przejechała przez przekątną krokiem wyciągniętym. Gniady został wyklepany a potem zmienili kierunek i powtórzyli wszystko jeszcze kilka razy.
Monster przez to swoje brykanie na początku był już dość mocno spocony, dlatego mimo wszystko nie chciałam go jakoś bardziej przemęczać. Kilka rzeczy sobie przypomniał a jutro znowu na niego wsiądę. Musi w końcu uspokoić się i oduczyć tego brykania.
Stopniowo przeszłam do kłusa i przejechałam dwa kółka spokojnie anglezując a potem zwolniliśmy już do stępa.
Alex po chwili też zwolniła i wykonała jeszcze cofanie. Supreme najpierw zadarł głowę wysoko do góry i nie chciał tego wykonać, ale kiedy został poproszony po raz drugi, wykonał to dość sprawnie.
Dziewczyna go poklepała a potem rozstępowałyśmy konie. Mój fryzyjczyk był już dość mocno zmęczony dlatego ku mojej uldze nie próbował mnie zrzucać czy kombinować coś innego.
Po kilku minutach zsiadłam z niego tak samo jak Alex z gniadego i dopiero teraz poczułam jak jestem obolała. Skrzywiłam się i spojrzałam dziwnie na karego ale ostatecznie westchnęłam i wróciliśmy do stajni.
Alex dość szybko uporała się z rozsiodłaniem hanowerka i odprowadziła go na pastwisko, gdzie od razu zaczął próbować podgryzać konie, które przebywały na pastwiskach sąsiadujących z jego.
Na koniec pogłaskałam Ripcia jescze po pysku i po umyciu wędzidła odwiesiłam sprzęt do siodlarni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS | x x.